Jedni tak, inni nie, większość anonimowo
Można odnieść wrażenie, że Piotrków Kujawski to miasto ludzi anonimowych. Na 27 przypadkowo spotkanych mieszkańców, którzy chętnie wypowiadają się na temat miejscowego ośrodka i jego działalności kulturalnej, tylko dwie zgodziły się ujawnić swoje personalia. Pozostali - bez względu na to, czy chwalili czy krytykowali, powtarzali jak mantrę jedną formułkę: - To małe środowisko, są tu różne układy, powiem coś i nie wiem, komu się narażę.
Tak mówią między innymi dwie kobiety w średnim wieku, które chwalą dom kultury (taką nazwą najczęściej posługują się mieszkańcy): - Dużo robią. Dzieci mają zajęcia, jest zespół folklorystyczny i orkiestra dęta, latem organizowane są Dni Piotrkowa, niedawno była Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Przyszły tłumy na rynek - mówią jedna przez drugą. Anonimowo.
Młody człowiek, który przedstawia się jedynie jako uczeń, ma inne zdanie: - Tak jakby domu kultury nie było. Nic nie robią. Kompletnie nic.
Starsza pani w czerni: - Mnie to nie interesuje, ale nie słyszałam, żeby dom kultury coś robił.
- Pani napisze tylko pracowniczka firmy Intemo - tak się przedstawia młoda kobieta: - Niewiele robią, coś tam po wioskach, ale w samym Piotrkowie nic. No, może tylko latem. Nie chodzę tam - przyznaje.
- To prężna placówka. Bardzo dużo robi, świetnie współpracuje z naszą szkołą. Robimy wiele wspólnych imprez, od czasu do czasu sprowadzają do miasta znanych artystów, rozwijają zainteresowania dzieci poprzez różne kółka i zespoły. Myślę, że dobrze ta placówka spełnia swoją rolę - mówi Beata Skrzynecka, nauczycielka miejscowej szkoły podstawowej, jedna z dwóch osób, które nie miały oporów, by się przedstawić. Drugim był Adam Ma-linowski, mechanik: - Organizują imprezy tu i w Połajewie, są tam różne sekcje, zespoły muzyczne. Sam kiedyś grałem w orkiestrze dętej.
Działalność bez zastrzeżeń burmistrza
Na interenetowym forum "Gazety Pomorskiej" kilkadziesiąt postów, wśród nich wiele krytykujących dom kultury za brak sylwestrowej imprezy w mieście. I zarzuty, że Marek Marynowski, dyrektor M-GOKSiR, zamiast zorganizować imprezę na rynku, robił sylwestrową "fuchę" w GOK w Osięcinach.
- Na organizowanie balu sylwestrowego nie mamy sali, nasza siedziba znajduje się w remizie, nazywam ją sztabem dowodzenia kulturą, bo tu ciasnota, mamy kameralną salę na zajęcia - mówi Marek Marynowski. - A tradycji sylwestrowych imprez na rynku tu nie było. Co roku mamy w styczniu Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, w tym roku przyszło ponad dwa tysiące ludzi. Gdybyśmy sylwestra uczcili sztucznymi ogniami, a dziesięć dni później pojawiło się światełko do nieba, podniosłoby się larum, że tysiące złotych wypuszczamy w powietrze. A budżet mamy ograniczony - tłumaczy.
Mirosław Skonieczny, burmistrz miasta przyznaje: - Pan Marynowski pytał mnie, czy zorganizować sylwestra na rynku. Nie zgodziłem się. Mieszkam tu ponad czterdzieści lat i nigdy takiej imprezy nie było. Jestem pewien, że poczytano by ją jako element zbliżającej się kampanii wyborczej.
Pytany o ocenę pracy M-GOKSiT, burmistrz najpierw mówi, że nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej, a potem dodaje, że nie ma zastrzeżeń.
Placówka zajmuje się nie tylko kulturą, ale i sportem, opiekuje się miejscowym stadionem, organizuje imprezy w ośrodku letnim w Połajewie, ściąga znanych artystów na koncerty, prowadzi zajęcia dla dorosłych i dzieci.
Trochę się jednak dzieje
Do domu kultury udaję się bez zapowiedzi (przed wizytą u burmistrza, ale po rozmowach z mieszkańcami). Dyrektor przedstawia mi swoich pracowników i zachęca do rozmów z nimi: niech powiedzą co robią, niech pokażą zdjęcia, dokumenty, rozliczenia imprez. Nie ma nic do ukrycia. Ze zdjęć i rozmów wyłaniają się sekcje dla dzieci: pracownia plastyczna (zajęcia, wystawy, konkursy), dwie grupy tańca nowoczesnego, praca zespołów muzycznych, nauka gry na instrumentach, orkiestra dęta, klub szachowy "Wieża" (wielokrotny zwycięzcy w zawodach powiatowych), zespół folklorystyczny "Piotrkowianie", spotkania dwóch klubów seniora i klubu kobiet "Zacisze". To stałe sekcje. Do tego dochodzi organizacja, wystaw, spotkań z twórcami, koncertów i uroczystości, w tym Dni Piotrkowa czy Święta Niepodległości, konkursy strażackie, maraton windsurfingowy na Gople, zajęcia dla dzieci i młodzieży podczas zimowych ferii i wakacji, imprezy i pikniki rodzinne w wioskach gminy. A wszystko w ramach budżetu wynoszącego 375 tys. 789 złotych, z czego 10,6 tys. musi być (zgodnie ze statutem) wypracowane przez placówkę.
Krytykują, ale nie chodzą na imprezy
- Żadna z naszych imprez nie jest płatna. Zarabiamy głównie handlem na imprezach, opłatami za parking i toalety w ośrodku w Połajewie, pozyskujemy sponsorów - podkreśla dyrektor. - Każdy może przyjść zobaczyć, co robimy, jeśli chce.
Ale wielu po prostu nie chce, za to opowiada, że nic nie robimy - dodaje.
Po wyjściu z domu kultury wstępuję do jednego z piotrkowskich sklepów. Pytany o działalność placówki właściciel (nazwiska nie poda): - Tragedia. Tyle ludzi zatrudnionych z naszych podatków, a kompletnie nic nie robią. Podpisuję się pod wszystkimi krytycznymi opiniami - mówi. Zapytany, czy odwiedził kiedyś dom kultury, albo był na jakimś koncercie, odpowiada, że nie. - Sami sobie z żoną organizujemy rozrywki kulturalne - tłumaczy.