Przypomnijmy, w powiecie tucholskim prężnie działa bydgoski "Jantur". Chojnicki PKS traci klientów, bo linie obu przewoźników nakładają się.
- Z wielką dumą wpuszczono tam konkurenta - mówi Stanisław Kosidowski z chojnickiego PKS. - Nikt nie myśli o tym, że my odprowadzamy do tucholskiej kasy podatki, przestrzegamy regulaminów pracy, nasi pasażerowie są ubezpieczeni, autobusy jeżdżą bezpiecznie i zgodnie z rozkładem. No i że zatrudniamy w Tucholi 50 osób.
**_Nierentowne z opłacalnych
W chojnickim PKS tłumaczą, że nierentowne kursy utrzymują z tych opłacalnych, ale jest ich coraz mniej. - Autobusy "Janturu" mijają na trasie nasze i zabierają pasażerów - tłumaczy Kosidowski. - My jeździmy zgodnie z rozkładem i nie możemy się z nimi ścigać. A poza tym jesteśmy po wszystkich możliwych kontrolach. Wyszły bez zastrzeżeń. Jeździmy bezpiecznie i zgodnie z prawem. Ale to kosztuje, a rachunek ekonomiczny jest nieubłagany. Jeśli ekonomia nas do tego zmusi, zlikwidujemy nasze linie w powiecie tucholskim.
**Też nierentowne
Właściciel "Janturu" jest dobrej myśli. - Posłanka Basta prosiła mnie o otworzenie linii do Suchej i zrobiliśmy _to - mówi Janusz Jankowski.**- Ta linia jest nierentowna, ale utrzymujemy ją. Podobnie z liniami w gminie Kęsowo, na których jeździmy. My też mamy koszty.
_Co będzie, gdy chojnicki PKS zrezygnuje z obsługiwania Tucholi? - Jesteśmy w stanie obsługiwać cały powiat - twierdzi Jankowski. - Potrzebujemy pół roku, żeby się do tego przygotować, ale sobie poradzimy.
_
