https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

PKW nie może zakazać Sądowi Najwyższemu zająć się wyborami [rozmowa]

Maciej Czerniak
- Konstytucja stanowi wyraźnie, że organy działają na podstawie i w granicach prawa. PKWnie może sobie dawać dodatkowych kompetencji do stwierdzania nieskuteczności wyborów wywodzonej przez analogię - mówi dr Mateusz Radajewski, specjalista od prawa wyborczego z Uniwersytetu SWPS.

Z uchwały Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że wybory uznano za nieważne z powodu braku kandydatów. Sędzia Wojciech Hermeliński mówi, że uchwała jest poprawna, a prof. Ryszard Piotrowski widzi w niej błędy formalne, bo przecież kandydaci byli...
Skłaniałbym się ku opinii profesora Piotrowskiego. Ta uchwała jako podstawę prawną przyjmuje przepis, który mówi właśnie o tym braku kandydatów. Tymczasem takiej sytuacji oczywiście nie mieliśmy. Komisja wyjaśnia, że dla niej skutek jest równoważny z tym, że nie ma kandydatów, ale jest również taka konstytucyjna podstawowa zasada, że nie można wywodzić różnych uprawnień na zasadzie analogii. Przepis, który mówi o braku kandydatów, nie może służyć do opisu innej sytuacji. To jest błąd formalny. Konstytucja stanowi wyraźnie, że organy działają na podstawie i w granicach prawa. PKWnie może sobie dawać dodatkowych kompetencji do stwierdzania nieskuteczności wyborów wywodzonej przez analogię. Ta uchwała nie zamyka drogi, jeżeli Sąd Najwyższy by się z nią nie zgodził.

Podobno uchwała PKW zamyka drogę dla Sądu Najwyższego, który miałby ostatecznie stwierdzić ważność, lub nieważność wyborów.
Kodeks wyborczy, oczywiście nie przewidział pewnych komplikacji. Normalnie procedura powinna wyglądać tak, że PKW przygotuje sprawozdanie i w zasadzie to sprawozdanie uruchamia postępowanie przed Sądem najwyższym. To SN stwierdza ważność głosowania na podstawie tego sprawozdania i ewentualnie protestów wyborczych, jeżeli takie były złożone. Natomiast są takie głosy i nietrudno się z nimi zgodzić, że orzeczenie o ważności wyborów jest konstytucyjnym obowiązkiem Sądu Najwyższego. Zatem obstrukcja ze strony PKW nie może stać temu na przeszkodzie. Jeżeli Sąd Najwyższy stwierdziłby, że jednak ma obowiązek się tym zająć, bo do wyborów doszło, to może wezwać PKW, by jakieś sprawozdanie przesłała. To może być nawet sprawozdanie jednozdaniowe, z którego będzie wynikać, że głosowanie się nie odbyło. Wszystko sprowadza się do faktu, że PKW nie może zabronić SN zajęcia się tą sprawą, jeśli sąd będzie chciał to zrobić. Ni e wykluczam sytuacji, w której SN zgodzi się z PKW i nie będzie żadnych tarć. Tak, czy inaczej jednak samo PKW nie rozstrzyga o tym.

Są jakieś terminy, których instytucje państwa muszą teraz dotrzymać, by mogły się odbyć ponowne wybory?
Kluczowym terminem jest to, że marszałek Sejmu, kiedy może zarządzić nowe wybory. Jeżeli się zgodzi z uchwałą PKW, to ma czternaście dni od czasu, kiedy uchwała została przyjęta. W innej sytuacji musi poczekać co najmniej na decyzję Sądu Najwyższego w tej sprawie. A ten może, na przykład umorzyć postępowanie ( co też jest jakimś wyjściem), albo przyjąć uchwałę o stwierdzeniu nieważności. Kodeks mówi, że powinna zostać wydana trzydzieści dni po ogłoszeniu wyniku wyborów. Teraz powstaje zatem pytanie, co skoro faktycznie nie ma wyników wyborów? Oczywiście nie wykluczam, że marszałek Sejmu nie poczeka na orzeczenie sądu. Tylko, że wtedy powstaje nam kolejny bałagan. Dlatego właśnie ta uchwała PKW jest w moim odczuciu kontrowersyjna, ponieważ zamiast upraszczać sytuację, ona ją znów komplikuje. Wprowadza kolejny element wątpliwości, który jeżeli ktoś się na niego powoła, to znów się rozpocznie kwestionowanie tego, czy wybory są legalnie zarządzone.

Co było grzechem pierworodnym, który doprowadził do tej przedziwnej sytuacji z wyborami?
Moim zdaniem, z prawnego punktu widzenia takim pierwotnym błędem było przyjęcie tzw. Tarczy 2.0, która w artykule 102, punkcie 6 odebrała Państwowej Komisji Wyborczej prawo drukowania kart wyborczych. Jeżeli tego przepisu by nie było, to PKW p prostu zorganizowałaby wybory stacjonarne w lokalach wyborczych. Miałaby taki obowiązek. Kto by poszedł zagłosować, to by poszedł. Być może stwierdzono by ich nieważność, ale to byłyby klasyczne wybory formalnie bez zarzutu. A z tego powodu, że nie można było wydrukować kart wyborczych, nie odbyło się głosowanie, co teraz rodzi komplikacje wprost nie przewidziane ani w kodeksie wyborczym, ani w konstytucji.

Jak z wyborami w pandemii radzą sobie inne państwa?
W Niemczech, na przykład zmieniono zasady głosowania między pierwszą a druga turą, ale to się odbyło na zasadzie politycznego konsensusu. Część państw przełożyła wybory na podstawie przepisów analogicznych do tych, na które znajdują się w naszych przepisach o stanie nadzwyczajnym.

Czy termin nowych wyborów musi uwzględniać ponownie czas na prowadzenie kampanii wyborczej?
Zgodnie z prawem wybory musiałyby się odbyć w czasie między 55 a 60 dniami od dnia ich ogłoszenia. 55 dni przed wyborami trzeba zgłosić komitet, kandydatów, zbierać podpisy, itd. To jest więc termin nieco krótszy czas, niż ten, który poprzedzał termin majowych wyborów [były ogłoszone w lutym], ale musi wystarczyć, by komitety wyborcze zdążyły zebrać podpisy dla kandydatów. Pamiętajmy, że z formalnego punktu widzenia to będą nowe wybory. Być może parlament przyjmie jakąś uchwałę, która pozwoli zaliczyć te podpisy zebrane wcześniej, ale prawo nic takiego nie stanowi. Póki co, formalnie trzeba będzie je na nowo zbierać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska