Proboszcz zapewnia, że nie pozwolił
Mieszkaniec Unisławia przyznaje, że odbiera to jako czynienie wskazania politycznych przez kościół. - Nie powinien ingerować w tę sferę życia - mówi. - Niedługo te plakaty zawisną na ołtarzu. Panie Drab, Szydło, to kandydatki PiS - mówi nasz Czytelnik. - Zastanawiam się, czy to pomysły księdza, by wyrażać zgodę na rozklejanie i wieszanie tych banerów czy może rady parafialnej, że idąc do kościoła przechodzę obok kandydatów popieranych przez tę „instytucję”? I to nie pierwsze wybory, gdzie takie coś ma miejsce.
Ks. Marek Linowiecki, proboszcz parafii pw. Świętego Bartłomieja Apostoła w Unisławiu twierdzi, że o zgodę na zawieszenie banerów nikt go nie zapytał. - Tych plakatów jest ogrom na słupach, domach, także wokół kościoła i to różnych kandydatów - przyznaje ks. Linowiecki. - Jeżeli kandydaci zawiesili coś na dom czy ogrodzenie należące do parafii - to ja się na to nie zgadzałem, ponieważ mnie o to nie zapytał. Sam czekam już aż minie ten przedwyborczy okres, wszystko się uspokoi i materiały wyborcze znikną.
Gdzie by nie wisiał - zdecyduje wyborca
Szef okręgu toruńsko-włocławskiego Prawa i Sprawiedliwości twierdzi, że kandydaci indywidualnie prowadzą swoje kampanie. - Powinni pytać właścicieli zanim zawieszą swoje plakaty, banery czy billboardy, ponieważ mogą mieć inne poglądy polityczne - podkreśla Jan Krzysztof Ardanowski. - Rozumiem, że wybierają miejsca wokół kościoła, ponieważ uważają że to miejsce publiczne, a poza tym - takie, w którym bywa dużo ludzi.
Zdaniem poseł, proboszcz nie zrobił nic złego, bo nie wywiesił plakatów w kościele. - Ksiądz również jest obywatelem, ma zatem prawo do swoich poglądów politycznych i nie można go tego pozbawić - dodaje Jan Krzysztof Ardanowski. - Moim zdaniem, czy plakat wyborczy wisiał będzie przy kościele, czy zborze świadków jehowy, czy obok restauracji - o tym, na kogo głosować i tak zdecyduje wyborca.