17-letni torunianin nie zamierza kończyć pracowitego i pełnego sukcesów sezonu 2017. Karkosik ma już za sobą starty na Bliskim Wschodzie, gdzie minionej zimy wygrał mistrzostwa Formuły Gulf, na torach w Dubaju i Abu Zabi triumfując w pięciu z dziesięciu wyścigów i wszystkie pozostałe kończąc na podium.
Europejską część sezonu Alex spędził debiutując za sterami blisko 250-konnego bolidu Formuły 3 i imponując w serii Euroformula Open. W barwach włoskiej ekipy RP Motorsport wielokrotnie stawał wówczas na podium na najsłynniejszych torach Formuły 1, jak Silverstone, Hungaroring, Monza czy Barcelona.
Teraz celem są indyjskie mistrzostwa MRF Challenge, w których zmierzy się aż 18 kierowców z 13 państw, w tym rywale, których Polak dobrze zna z Europy. Wśród nich m.in. kuzyn gwiazdy F1, Pastora Maldonado, Manuel, a także syn innego kierowcy F1 i zwycięzcy 24-godzinnego wyścigu w Le Mans, Bertranda Gachota, Louis.
Karkosik zasiadł za sterami 230-konnego bolidu MRF Challenge. W pierwszym wyścigu młody Polak finiszował na czwartej pozycji, rozmijając się z podium o zaledwie 2,5 sekundy, ale pokonując m.in. kuzyna Pastora Maldonado, Manuela oraz syna Jeana Alesiego, Juliena Falchero, który w tym roku startował w będącej przedsionkiem F1 serii GP3.
W drugim piątkowym wyścigu Alex miał szansę może i nawet na zwycięstwo, ale jadąc na drugiej pozycji wpadł w poślizg na oleju rozlanym po wcześniejszym wypadku i widowiskowo wypadł na pobocze. 17-latek wrócił jednak na tor na końcu stawki i zdołał przebić się na dwunastą lokatę.
Dwa sobotnie wyścigi torunianin ukończył na 4. i 5. miejscu. Po pierwszej rundzie zajmuje w klasyfikacji generalnej wysokie, 5. miejsce, ustępując tylko bardzo doświadczonym Drugovichowi, Falchero, Hindusowi Presleyowi Martono i Van Kalmthoutowi.
- Nowa seria bardzo przypadała mi do gustu, podobnie jak tor w Bahrajnie, który jest szybki i wymagający. Bolidy MRF Challenge okazały się nieco bardziej zbliżone do np. Formuły Renault 2.0 niż mojej etatowej Formuły 3, m.in. z uwagi na mniejszy docisk, dlatego podczas krótkich treningów miałem się czego uczyć - podkreśla Karkosik. - W pierwszym wyścigu zepsułem nieco start i spadłem na szóste miejsce. Gdyby nie ten błąd, miałbym dużą szansę na podium. Drugi wyścig rozpocząłem już świetnie. Czułem, że mam tempo, aby walczyć o zwycięstwo, ale na półmetku, w szybkim siódmym zakręcie wjechałem na plamę oleju rozlaną przez jeden z bolidów. Sobotnie wyścigi także upłynęły pod znakiem ostrej walki. Szczególnie ostatni, w którym walczyłem nie tylko z rywalami, ale także bolidem, który prowadził się bardzo ciężko z powodu uszkodzenia przedniego skrzydła przez rywala tuż po starcie.