- Krajna ma jednak radną w sejmiku wojewódzkim. Jak to się stało, że startowała pani z bydgoskiej listy?
- Jeździłam na zebrania do Bydgoszczy i stamtąd dostałam rekomendację. Nie myślałam o sępoleńskiej liście PO. W okręgu nr 1 startowałam jako jedyna kobieta i to na dziesiątym miejscu.
- Jest pani tak znana w Bydgoszczy, że dziesiątka okazała się szczęśliwa?
- Postawiłam na bezpośredni kontakt. Plakaty i billboardy odpadły, bo w Bydgoszczy nie było już dla mnie miejsca. Wzięłam program Platformy dla województwa kujawsko-pomorskiego i prezentowałam go znajomym przy kawie, a oni zapraszali swoich znajomych. Potem do mnie mailowali i dzwonili z pytaniami.
- I to wystarczyło, żeby dostać aż 4137 głosów?
- Może jeszcze pomogła mi praca jako neurologopedy w Szpitalu Miejskim w Bydgoszczy. Poza tym mam nadzieję, że zagłosowały na mnie kobiety.
- Startowała pani jako sympatyczka Platformy Obywatelskiej. W sejmiku jest pani jedyną kobietą z tej partii. Zamierza pani wstąpić do PO?
- Nigdy nie należałam do żadnej partii. Mam przyjaciół w różnych środowiskach, ale czekałam na propozycję z PO. Dostałam ją i wstąpiłam.
- A co z pracą w Zespole Szkół w Pęperzynie?
- Jestem terapeutką, uczę w klasie integracyjnej w Pęperzynie. Nie mogę przecież zostawić swoich dzieciaczków. Nie chcę tracić kontaktu z moim środowiskiem.
- A co dla Krajny?
- Na razie jest euforia. Wciąż przyjmuję gratulacje od mieszkańców powiatu sępoleńskiego i wiem, że na mnie liczą. Dla mnie najważniejszy jest program Platformy. Chcę się zająć oświatą i aktywizacją kobiet, a te problemy są również w powiecie sępoleńskim.