https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płk Robert Reczkowski: "Wnioski o przyjęcie Finlandii i Szwecji do NATO to strategiczna porażka Rosji"

Grażyna Rakowicz
nadesłane
- Wojsko zawsze się szkoliło i będzie się szkolić. Aby jak najlepiej przygotować się do ochrony niepodległości – mówi płk dr Robert Reczkowski, szef Oddziału Analiz Operacji Wojskowych, Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy.

We wtorek, zakończyły się dwudniowe manewry wojskowe wydzielonych pododdziałów 16. Dywizji Zmechanizowanej w okolicy Chełmna, także z udziałem wojsk sojuszniczych NATO. Co pokazały?

Manewry odbyły się w Ośrodku Szkolenia Poligonowego „Kępa Panieńska” 3. Batalionu Drogowo-Mostowego w Chełmnie, który już na trwałe wpisał się w scenariusze różnych ćwiczeń - ze względu na unikalne warunki do forsowania dużej przeszkody wodnej, jaką jest rzeka Wisła. Były jednym z wielu przykładów ćwiczeń międzynarodowych, w których sprawdza się nie tylko wyszkolenie pododdziałów, ale również interoperacyjność z wojskami sojuszniczymi. Głównym ich celem było pokonanie przeszkody wodnej różnymi sposobami - przez wydzielone siły, z jednostek 16. Dywizji Zmechanizowanej i Batalionowej Grupy Bojowej NATO stacjonującej w Polsce. Należy zaznaczyć, że pokonywanie takiej przeszkody jest dla wojsk zawsze dużym wyzwaniem, dlatego też, ćwiczeniom przyglądał się m.in. dowódca Sojuszniczego Korpusu Szybkiego Reagowania, wraz z innymi oficerami Sił Zbrojnych RP i NATO. A dowodzą one, że żołnierze potrafią dostosować procedury do uwarunkowań, potrafią umiejętnie wykorzystywać potencjał bojowy, którym dysponują. Także wykazywać inicjatywę i dużą elastyczność w działaniu, co później skutkuje wspólnym wykonywaniem zadań - na najwyższym poziomie. Wojsko zawsze się szkoliło i będzie się szkolić. Ta obecna intensywność, jest oczywiście związana z sytuacją na polsko-białoruskiej granicy, jak i z samą agresją Rosji na Ukrainę. Chcę podkreślić, że żołnierze jednostek podległych 16. Dywizji Zmechanizowanej, zresztą, jak i wszystkich pozostałych jednostek wchodzących w skład Sił Zbrojnych - każdego dnia odbywają takie intensywne szkolenia. Nie tylko na poligonach, czy przykoszarowych placach ćwiczeń, ale doskonalą swoje umiejętności także w ramach treningów sztabowych, czy kursów specjalistycznych. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować się do realizacji swoich zadań, a są nimi - ochrona niepodległości i niepodzielności terytorium Polski, jak również zapewnienie bezpieczeństwa i nienaruszalności granic państwowych.

Podczas tych manewrów mocno podkreślano, że Polska odgrywa istotną rolę w natowskiej inicjatywie eFP. Czym ona jest?

Inicjatywę eFP - czyli enhanced Forward Presence zapoczątkowano podczas szczytu NATO w Warszawie, w 2016 roku. Powstała po to, aby wzmocnić – z jednej strony obronę Sojuszu Północnoatlantyckiego, a z drugiej – zwiększyć potencjał do odstraszania na wschodniej flance NATO. Tak więc eFP ma charakter obronny i jest dowodem na to, że – poprzez tę wspólną obronę jest realizowany artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego a mówi on o tym, że atak na jedno z państw należących do NATO jest równoznaczny z udziałem - w jego obronie, wszystkich pozostałych członków. Siły wchodzące w skład eFP zostały rozmieszczone w lipcu 2017 roku i obejmują – na zasadzie dobrowolności, cztery wielonarodowe grupy bojowe, wielkości batalionu. Państwami ramowymi, tworzącymi te batalionowe grupy bojowe na Łotwie, Litwie, w Estonii i Polsce są odpowiednio: Kanada, Niemcy, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Siły pochodzące z tych krajów wzmacniane są przez żołnierzy z innych państw Sojuszu – na Łotwie są to mundurowi z Albanii, Czech, Islandii, Włoch, Czarnogóry, Polski, Słowacji, Słowenii i Hiszpanii. Na Litwie - z Belgii, Czech, Islandii, Luksemburga, Holandii i Norwegii. W Estonii - z Danii, Francji i Islandii, natomiast w Polsce – z Chorwacji, Rumunii i Wielkiej Brytanii. Należy podkreślić, że w inicjatywie eFP nasz kraj odgrywa szczególną rolę - jest równocześnie jednym z państw gospodarzy, ale też deleguje swoje siły do jednej z grup. Wszystkie one, działają w porozumieniu z siłami zbrojnymi kraju gospodarza i są przez cały czas obecne na jego terytorium. Wspomniane formacje nie są identyczne. Ich skład jest dostosowany m.in. do warunków geostrategicznych panujących w miejscu ich dyslokacji – to ma maksymalnie wzmocnić ich skuteczność bojową, w danych warunkach operacyjnych. Ponadto wszystkie batalionowe grupy bojowe dowodzone są z poziomu NATO, za pośrednictwem Dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Dwa dodatkowe dowództwa szczebla dywizyjnego - koordynują działania szkoleniowe i przygotowawcze, przynależnych im batalionowych grup bojowych. Są to odpowiednio, istniejące od grudnia 2018 roku Dowództwo Wielonarodowej Dywizji Północny-Wschód w Elblągu, które ściśle współpracuje z grupami bojowymi w Polsce i na Litwie oraz, współpracujące z batalionowymi grupami bojowymi w Estonii i na Łotwie - Dowództwo Wielonarodowej Dywizji Północ. Zostało aktywowane przez NATO w październiku 2020 roku. Są to żołnierze zawodowi, wszyscy mają bardzo wysoki stopień gotowości do realizacji zadań bojowych.

Na ile agresja Rosji na Ukrainę wpłynęła na pracę Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy?

W naszych pracach od dawna wykazywaliśmy, że Rosja jest jednym z najważniejszych źródeł zagrożeń dla Polski i innych krajów w naszej części Europy, o czym też wielokrotnie przekonywaliśmy naszych partnerów w NATO. Te działania jako Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych realizowaliśmy i cały czas realizujemy m.in. w ramach sojuszniczego programu Long Term Military Transformation, jak również w naszej kampanii analiz środowiska bezpieczeństwa, pod kryptonimem „Nowe Urządzenie Polskie – NUP 2X35”, której pomysłodawcą jest generał Rajmund T. Andrzejczak, obecny szef Sztabu Generalnego WP. A odnosząc się do trwającego konfliktu zbrojnego wychodzę z założenia, że opisywanie oraz analizowanie przebiegu działań militarnych jeszcze w trakcie ich trwania jest często nieefektywne i nacechowane wieloma nieścisłościami, wynikającymi m.in. z nierzetelnych przekazów oraz z braku dostępu do wiarygodnych źródeł. Pośpiech w takim przypadku nie jest wskazany, szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę to, że znaczna część informacji przekazywanych z prowadzonych działań wojennych, nacechowana jest często politycznymi spekulacjami, dezinformacją czy ideologicznymi odniesieniami (propagandą). Dotyczy to niestety także sfery oficjalnych raportów, w których politycznie zabarwienie może wypaczyć ocenę działań wojennych i doświadczeń z nich wynikających. Nie mniej jednak, my jako Siły Zbrojne RP przyglądamy się bardzo uważnie temu co dzieje się u naszego sąsiada, aby po zakończeniu konfliktu zebrać najważniejsze wnioski i doświadczenia oraz wprowadzić je do naszego systemu bezpieczeństwa narodowego. Warto również zaznaczyć, że tak naprawdę Ukraina jest w permanentnym konflikcie z Rosją już od 2014 roku. I tylko z tego tytułu, w mojej ocenie - odrobiliśmy już szereg lekcji. Zacznę od tego, że od tego czasu wiele się zmieniło w naszym podejściu, do aspektów bezpieczeństwa państwa. Na przestrzeni ostatnich lat podjęto szereg inicjatyw zwiększających obecność wojsk Sojuszu na naszym terytorium, jaki i na całej wschodniej flance NATO, w tym wspomniane już wcześniej eFP. Zwiększamy własne zdolności operacyjne, w tym zdolności do cyberobrony.

Jaka jest ta wojna w Ukrainie, w pana ocenie?

W mojej ocenie Rosja od samego początku nie była przygotowana do tej wojny, jak i nie jest przygotowana do jakiejkolwiek współczesnej wojny konwencjonalnej. To wynika także z faktu, że od czasu II wojny światowej Rosjanie nie prowadzili operacji na tak dużą skalę, jak teraz na Ukrainie. Co prawda wcześniej była Czeczenia, Gruzja czy Syria, ale są to przykłady wojen asymetrycznych – tu zawsze przeciwnik był słabszy. Rosjanie nie wyciągnęli z tego odpowiednich wniosków, ale też - według mnie, ponoszą klęskę w Ukrainie w wyniku arogancji, buty i wszechobecnej korupcji w kręgach polityczno-wojskowych. Prowadzą tę wojnę w radzieckim wydaniu, choć słyszymy o stosowaniu nowoczesnych narzędziach walki, w tym broni hipersonicznej - jednak, w naszej ocenie nie spełnia ona podstawowych wymagań dla tego typu broni. Na przykład Kindżał, powinien mieć średnią prędkość przelotową 1700 metrów na sekundę, a wiemy - że takiej nie osiąga. Rosja popełniła też szereg błędów militarnych. Już na etapie planowania skupiła się tylko na wojsku, nie doceniła skali pomocy udzielanej Ukrainie – przez NATO i to, od lat. Błędnie wyznaczyła też datę rozpoczęcia inwazji – większość terenu w Ukrainie jest pokryta czarnoziemami, które wiosną tworzą swoistą maź. Nie uzyskała też przewagi powietrznej, nie zastosowała elementu zaskoczenia. Do tego dochodzi bardzo niskie morale w rosyjskiej armii. W mojej ocenie wszystko wskazuje na to, że Rosja traci powoli przewagę na rzecz Ukrainy co wynika też z ogromnego wsparcia militarnego państw NATO, w tym Polski. Kraje te dostarczają ciężki sprzęt w tym wozy opancerzone, czołgi, artylerię, sprzęt obrony powietrznej. Myślę, że po 20 czerwca Ukraina przystąpi do przeciwuderzenia, a walki z Rosją potrwają do jesieni. Choć może i dłużej, wszystko zależy od woli i determinacji narodu ukraińskiego oraz wsparcia Zachodu.

Szwecja i Finlandia spieszą się do NATO. Zostaną już przyjęte w czerwcu, na szczycie Sojuszu w Madrycie?

Czy stanie się tak na szczycie w Madrycie – być może tak, ale nie jest to decyzja, która zapadnie tak od razu - automatycznie. Tu najważniejsza jest decyzja USA, ale też Finlandia i Szwecja będą musiały – na drodze dyplomacji, przekonać tych do końca niezdecydowanych, choćby Turcję. A - w imię swoich interesów gra ona ostro, posądzając m.in. Szwecję o wspieranie organizacji terrorystycznych. Obydwa te kraje będą musiały też przekonać i do tego, że więcej zainwestują w swoje militaria. O ile Finlandia ma sferę obronności mocno rozbudowaną - ze względu na bezpośrednie zagrożenie Federacji Rosyjskiej i doświadczenia historyczne z tym krajem, o tyle Szwecja ma tu wiele do zrobienia. Dzisiaj ten kraj wydaje na uzbrojenie zaledwie 1,3 proc. swojego PKB a wskaźnik 2 proc. planuje osiągnąć dopiero w 2028 roku, co jest także nieco kością niezgody. Bo stosunkowo słabo uzbrojona Szwecja - wstępując do NATO, od razu dostaje ogromny militarny parasol ochronny. Dla porównania – my na uzbrojenie wydajemy ok. 2,5 proc., za chwilę będzie to 3 proc. Jedno jest pewne, że wnioski o przyjęcie Finlandii i Szwecji do NATO - to strategiczna porażka Rosji, która przestrzegała te państwa przed wstąpieniem do Sojuszu i zastraszała, że poniosą konsekwencje, jeśli do niego wstąpią. Oczywiście bezpośrednim powodem decyzji tych państw jest wojna w Ukrainie, poprzez nią - wykorzystały swoje okno możliwości, bo jak nie teraz, to kiedy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska