Jeszcze dwa lata temu było to możliwe. Idąc do dentysty, który miał podpisaną umowę z Funduszem, pacjent mógł dopłacić do lepszej plomby. Olga Bracha, kujawsko-pomorski konsultant ds. stomatologii, informuje, że z takiej możliwości korzystało wiele osób. Jak podkreśla, działo się tak, ponieważ wypełnienie oferowane przez NFZ odbiega jakościowo od nowoczesnych plomb.
- W ramach kontraktu z NFZ możliwe jest wstawianie plomb chemoutwardzalnych - wyjaśnia Olga Bracha. - Są one tańsze i słabsze od światłoutwardzalnych.
Czytaj także: Zęby. Minuta szczotkowania to za krótko, aby usunąć bakterie
O ile Fundusz gwarantuje te drugie dzieciom i młodzieży do 18. roku życia (ale tylko w przypadku zębów przednich), to już osoby dorosłe, w ramach leczenia oferowanego przez NFZ, mogą liczyć jedynie na wypełnienia chemoutwardzalne. Oczywiście jeśli pacjent oczekuje innego standardu, uzyska go, ale tylko w gabinecie prywatnym. - My zapewniamy świadczenia wynikające z umowy - mówi Barbara Nawrocka, rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ.
W godzinach pracy, w gabinecie, który ma kontrakt z Funduszem, dentysta nie może zatem proponować pacjentowi droższych wypełnień, za które pobierałby dodatkową opłatę. Dawniej, gdy było to możliwe, do lepszej plomby osoby zainteresowane dopłacały nawet o połowę mniej niż w ramach leczenia prywatnego.
Wiadomo jednak, że nie wszystkie gabinety uczciwie rozliczały się z usług stomatologicznych. Niektóre z nich zgłaszały Funduszowi wyleczenie zęba i wstawienie plomby, podczas gdy za wypełnienie płacił pacjent.
Dlatego, aby oddzielić procedury prywatne od refundowanych przez NFZ, wstrzymano możliwości dopłat do lepszych plomb. - Niestety, stracił na tym pacjent - przyznaje konsultant wojewódzki. - Dopłaty powinny przysługiwać przynajmniej tym osobom, które rzadko korzystają z refundowanych usług stomatologicznych - dodaje.
Czytaj e-wydanie »