I my wielokrotnie z tej perspektywy nadwiślańskim terenom przyglądaliśmy się i nadal będziemy to robić.
Dziś jednak na wodę zapraszam. Nie tę szeroką, by odległe brzegi ledwo wzrokiem omiatać, a przybrzeżną. Wszystko po to, by szczegółom pięknej Wisły z perspektywy kajaka przypatrzyć się, złotego piasku dotknąć, mułu powąchać, silnego nurtu opływającego rzeczne ostrogi doświadczyć...
Pływanie kajakiem Wisłą pod prąd do łatwych ani bezpiecznych nie należy, więc doświadczonych i silnych wodniaków do tego namawiam, a pozostałym turystom do przeczytania tekstu i obejrzenia zdjęć jedynie zachęcam.
Dlaczego pod prąd? Bo tylko w ten sposób, płynąc wolno, walcząc z prądem, można dokładnie spenetrować brzegi. Płynąc z prądem, a więc szybko, oddala się jednocześnie od niebezpiecznych ostróg wiślanych, a zatem także od brzegów. Warto więc wiosłować pod prąd...
I cóż ciekawego w tej sposób zobaczymy? Samo piękno! - można odpowiedzieć. Oto piaszczyste łachy, odkładające się także w pobliżu brzegów (nie tylko na środku rzeki), urwiste, a czasem łagodnie opadające brzegi, splątane podmyte przez rzekę korzenie drzew i krzewów. Tu i ówdzie w urwistym brzegu widać tajemnicze otwory - to dziuple brzegówki zwyczajnej, małego ptaszka z rodziny jaskółkowatych.
Człowiek też tu dociera, ustawiając znaki nawigacyjne ułatwiające pływanie statkom i jachtom. Są też wiślane ostrogi - kamienne konstrukcje porośnięte dziką roślinnością i mchami. Przypominają niewielkie półwyspy, a czasem stają się wyspami. Ostrogi stawiane były od połowy XIX wieku przez władze pruskie, by ułatwiały żeglugę. Odpychały nurt od brzegów ku środkowi koryta rzeki, piętrząc wodę, a zatem podwyższając poziom. Jednocześnie ostrogi chroniły brzegi przed podmywaniem.
Przeczytaj również: Na wiślanym szlaku - w Rzeczypospolitej Janowskiej
Przez dekady powojennych zaniedbań, a szczególnie przez ostatnie lata, nie były naprawiane, zostały rozmyte przez Wisłę. Teraz jednak - co by nie mówić - wtopiły się w krajobraz niczym dzieło natury.
Warto to wszystko zobaczyć, nasycić się ową dzikością nim Wisła znów zostanie uregulowana i funkcja transportowa zostanie jej przywrócona. Gdybym jednak miał wybierać między tym co naturalne i cieszy oko, a tym co człowiek dla rozwoju gospodarki zwykł od wieków czynić, postawiłbym na to drugie.
Wisła przegrodzona tamami (bo to najwyższa forma regulacji rzeki) zmieniłaby wtedy diametralnie charakter i szerzej jeszcze rozlałaby się w dolinie. Poświęciłbym Wisłę, choć nie z lekkim sercem, dla dobra wyższego - rozwoju gospodarki regionu i całego kraju.
Jednocześnie jednak zabroniłbym grodzenia rzek mniejszych, brutalnego przekopywania i prostowania, stawiania jazów, niszczenia środowiska naturalnego. Mniejsze rzeki prostuje się w ostanich latach na potęgę i zmienia stosunki wodne, obniża poziom wód gruntowych.
Czytaj e-wydanie »