B&FF to jedna z imprez, które ostatnio mocno wpisały się w bydgoski kalendarz wydarzeń muzycznych. Niestety, organizator postawił na nową formułę - każdy koncert miał się odbyć w innym miejscu.
- W sali APK przy Wyższej Szkole Gospodarki nie było wielu osób, dzień później w Villi Secesja przyszli ludzie, którzy nie zauważali muzyki. Dopiero w Lizard Kingu można było zauważyć prawdziwych fanów - mówi jeden z naszych Czytelników, znawca bluesa.
Festiwal rozpoczął się w czwartek koncertem dwóch formacji : Yellow Cab i Index Blues. Pierwszy zespół to muzct zafascynowani Robertem Johnsonem, Muddy Watersem, czy Williamem Clarke. Ich koncert udowodnił, że prawdziwy blues, ten z korzeni, żyje i ma się dobrze. To samo udowodnił Index Blues, grupa, którą tworzą muzycy z Bydgoszczy, między innymi Piotr Kałdowski, który do kilkudziesięciu lat trzyma bluesową pozycję. Index zagrali swoje kawałki i covery i udowodnili, że Bydgoszcz bluesem stoi. Od lat.
W Villa Secesja zagrali muzycy, którzy istnieją w świecie muzyki akustycznej - Jędrzej Kubiak i Zydeco Flow. Jędrzej jest jednym z najlepszych w kraju, może i w Europie, muzyków, którzy grają na gitarach rezofonicznych - metalowych gitarach akustycznych, oryginalnych w dźwięku, niezwykłych. A zydeco? Zydeco to blues z Luizjany, naturalna konsekwencja kreolskiego cajun. W wykonaniu polskich muzyków, to przedziwna, atrakcyjna efemeryda. Zydeco F.low to zespół z Grudziądza, nie zapominający o korzeniach i używający akordeonu - najważniejszego, charakterystycznego instrumentu.
W sobotę w Lizard Kingu odbył się finał festiwalu.
- Źle się czuliśmy, bo wróciliśmy z koncertów w Austrii i byliśmy zmęczeni, a organizatorzy zmienili czas występu, ale dobrze oceniam całość. Podobał mi się występ Karoliny Cygonek. To doskonała wokalistka, jedna z najlepszych obecnie na scenie, pretendująca do czołówki bluesa w Polsce - mówi Michał Kielak, harmonijkarz Kasy Chorych (otrzymali Fryderyka), bydgoszczanin.
Kasa Chorych jest w najlepszej od lat osiemdziesiątych, czyli śmierci Ryśka Skiby Skibińskiego, formie. Pomimo zmęczenia zagrali porywający koncert. Poprzedzał go właśnie występ Karoliny Cygonek z zespołem.
Karolina dobrze ocenia koncert w Bydgoszczy, ale ma zastrzeżenia do jego organizacji.
- Dwie godziny opóźnienia to porażka. Paradoksalnie w pewnym momencie mieliśmy za mało czasu na próbę dźwięku. Mimo to wszystko naprawiła publiczność. Byłam zadowolona z reakcji ludzi - tłumaczy Karolina.
Zdaniem Zdzisława Pająka, dziennikarza radia PiK, eksperta i mentora rock-bluesowego zespołów z regionu, najlepszym dniem festiwalu był właśnie ostatni koncert.
- Nikt w końcu nie patrzył na to, cco jest na stole, wróciła prawdziwa bluesowa atmosfera. Kasa Chorych i Karolina Cygonek pokazali, że muzyka broni się sama - mówi Zdzisław Pająk.