Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po kilku miesiącach inspektor powiatowy nakazał rozebrać studzienkę. Czytelnik: - Prosili go, aby nie ruszał tematu ze względu na zbliżające się wybory

(AN)
- Nigdy nie przypuszczałbym, że ktoś bez mojej wiedzy i zgody wybuduje studzienkę na należącej do mnie działce - denerwuje się Alfred Kociołek, przedsiębiorca z Wąbrzeźna
- Nigdy nie przypuszczałbym, że ktoś bez mojej wiedzy i zgody wybuduje studzienkę na należącej do mnie działce - denerwuje się Alfred Kociołek, przedsiębiorca z Wąbrzeźna Alicja Kalinowska
- Na mojej działce bezprawnie wybudowano studzienkę! - grzmi Alfred Kociołek z Wąbrzeźna

Walka trwała kilka miesięcy

Pan Kociołek przez kilka ostatnich miesięcy walczył z urzędnikami o usuniecie studzienki kanalizacyjnej, którą na jego działce samowolnie wybudowali sąsiedzi. Są do niej odprowadzane nieczystości z budynku graniczącego z jego nieruchomością.

- Jestem zadowolony, że decyzja powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w końcu zapadła - mówi przedsiębiorca.
Sporna działka przedsiębiorcy znajduje się przy ulicy Wolności 49. Kupił ją w 2003 roku. Wówczas nie znajdowała się na niej żadna studzienka.
Na mapach nie była również wyrysowana sieć kanalizacyjna. Mężczyzna chciał tam postawić budynek, w którym mieściłaby się apteka, bank i gabinety lekarskie. Piętro budynku natomiast miało być zagospodarowane na mieszkanie. Póki co na razie tak się nie stanie.

Po pierwsze: - Pozwolenie na budowę już wygasło - mówi Alfred Kociołek. Po drugie: przedsiębiorca w listopadzie ubiegłego roku odkrył studzienkę kanalizacyjną na swoim terenie. Jak? Zupełnie przypadkiem. Na jego działce znajdowało się rozlewisko odpadów. - Wtedy zauważyłem studzienkę po raz pierwszy. Kiedy nabyłem ten teren nie było jej tam - przekonuje Kociołek. Jak twierdzi pan Alfred urzędnicy prosili go, aby nie ruszał tematu ze względu na zbliżające się wybory.

Starosta: - Sprawa nie ciągnęła się długo

Mężczyzna czekał dwa miesiące. Miał nadzieję, że w tym czasie sprawa rozstrzygnie się na jego korzyść. Niestety przez dwa miesiące nie zostały wydane żadne decyzje, które miałyby przywrócić nieruchomość do stanu pierwotnego.
Mężczyzna szukał pomocy w różnych instytucjach. Swoje pisma wysłał m.in. do prokuratury, wojewódzkiego inspektora nadzoru kartograficznego i geodezyjnego, starosty powiatu wąbrzeskiego oraz sanepidu.

- Niestety większość z urzędów uznała, że moja sprawa nie jest najważniejsza. Co więcej prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Pracownicy starostwa również się ociągali. Nie odpowiadali na moje pisma - denerwuje się wąbrzeski przedsiębiorca.
O pomoc poprosił również radnego powiatowego Bogdana Koszutę, który w jego sprawie złożył dwie interpelacje na sesji rady powiatu.
Krzysztof Maćkiewicz, starosta powiatu wąbrzeskiego nie chciał komentować całego zamieszania. - Nie będę rozmawiał w sprawach indywidualnych na łamach prasy. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że całe postępowanie trwało za długo. Tyle musiało trwać - ucina starosta Maćkiewicz.
Udało nam się skontaktować z jednym z trojga właścicieli sąsiadującej z terenem przedsiębiorcy nieruchomości. Zapewnił nas, że studzienka została wybudowana już 25 lat temu. Z dziennikarką "Pomorskiej" nie chciał rozmawiać przez telefon.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska