W prywatnej klinice ginekologicznej zmarł noworodek - jego mama, 22-letnia mieszkanka gminy Lipno, była stałą pacjentką tej placówki. Gdy źle się poczuła wykonano cesarskie cięcie, ale mimo to dziewczynka z 9-miesięcznej ciąży zmarła.
- Robiliśmy wszystko, żeby uratować dziecko - mówi Lech Bramorski, ginekolog, położnik, właściciel kliniki. Ojciec zmarłego dziecka uważa, że zwlekano z wykonaniem cesarskiego cięcia i dlatego dziecko nie żyje.
Przeczytaj także: Śmierć noworodka w prywatnej klinice w Lipnie
Dwie sprawy w prokuraturze
Zgłosił sprawę do Prokuratury Rejonowej w Lipnie, która wyjaśnia sprawę. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył też w prokuraturze Lech Bramorski, który twierdzi, że został znieważony i zastraszony przez ojca dziecka i inne towarzyszące mu osoby. To uniemożliwiło kontynuowanie akcji reanimacyjnej dziewczynki. Kontrolę w placówce zapowiedział NFZ. - To standardowe postępowanie w takich okolicznościach - mówi Jan Raszeja, rzecznik NFZ.
Czytaj e-wydanie »