Do tej pory byliśmy oazą spokoju i bezpieczeństwa, z czego zresztą słynęliśmy - mówi Józef Eliasz, właściciel klubu Eljazz, pod którym doszło do pobicia.
- Najgorsze, że do wszystkiego doszło na ulicy, która przecież powinna być chroniona przez służby - dodaje.Wszystko wydarzyło się w sobotę w czasie największego ruchu, czyli po godzinie 22. Wtedy pod klubem pojawił się młody agresywny mężczyzna - lokator kamienicy, w której znajduje się lokal. Rzucał on wulgaryzmami klientów stojących pod lokalem. Gdy ci chcieli się oddalić, padły ciosy.
Przeczytaj także: "Kubryk": - Grzecznych nie wyrzucamy... Czy ochroniarze bydgoskich klubów nadużywają uprawnień?
- Około godz. 22.20 wykonałam pierwszy telefon pod numer 112 - relacjonuje pani Dorota z obsługi klubu. - Przez osiem minut czekałam bezskutecznie na połączenie z dyżurnym policji. Dyspozytorka, która odebrała połączenie powiedziała mi ponadto, że na interwencję policji i tak trzeba będzie długo czekać, bo jest sobotni wieczór i maja dużo pracy. Potem próbowaliśmy dodzwonić się jeszcze parokrotnie - dodaje.
W międzyczasie do klubu wezwano ochronę, która zajęła się agresorem. Obsługa lokalu relacjonuje jednak, że po jej odjeździe mężczyzna znów stał się napastliwy. Obawiano się o bezpieczeństwo klientów, którym groził. Patrol policji zjawił się na miejscu dopiero około 23.30.
- Nasz patrol z całą pewnością zjawił się na miejscu wcześniej, bo około godz. 22.55 - mówi nadkom. Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Osoba zgłaszająca przekazała informację, że doszło do zakłócania porządku, a nie do pobicia, więc policjanci mogli nie wiedzieć o takim zajściu. Awanturujący się mężczyzna został odwieziony do wytrzeźwienia. Sprawdzamy jednak, czy ta interwencja została przeprowadzona zgodnie z przepisami - dodaje.
To już kolejny przypadek napaści, do której doszło w tej części miasta. Na starówce niepewnie czują się nie tylko klienci klubów, ale także okoliczni mieszkańcy.- Niestety, ale po zmroku trudno czuć się bezpiecznie w tym rejonie - mówi Teresa Krzycka, przewodnicząca rady osiedla Bocianowo-Śródmieście-Stare Miasto.
- Co prawda trudno, by na każdym rogu stał policjant lub strażnik miejski, ale osobiście po prostu nie wychodzę wieczorami na starówkę. Wydaje mi się, że w tym rejonie jest już zbyt wiele klubów. Wiele z nich nie dba odpowiednio o bezpieczeństwo klientów, co jest przecież ich obowiązkiem - dodaje.
Czytaj e-wydanie »