- Chciałbym zainteresować opinię publiczną moją sprawą, która, jak się temu bliżej przyjrzeć, w ostatnich miesiącach wpisuje się w wiele innych tej podobnych - zawiadamia "Pomorską" czerszczanin. - Założyli mi na ręce kajdanki, a co najważniejsze, skuto mi je z tyłu. Potem jeden z policjantów bił mnie po całym ciele, w tym po głowie. Po dowiezieniu mnie do Aresztu jeden z policjantów uderzył mnie jeszcze raz.
Mężczyznę obejrzał lekarz, co nie jest niczym dziwnym, bo taka jest procedura. Zatrzymany poinformował o pobiciu, więc o sprawie poinformowano Sąd Okręgowy w Słupsku. - W tym momencie sprawa nabrała oficjalnego biegu - mówi. - Zaznaczam, że to nie ja byłem inicjatorem jej rozpoczęcia.
Mężczyzna pyta, dlaczego po sześciu dniach okazało się, że policjant ma wstrząs mózgu, a on rzekomo jest agresorem. - Czy istnieje sztukmistrz, który potrafi pobić policjanta z rękami skutymi kajdankami od tyłu - stawia pytania. - Jak to jest ze wstrząśnieniami mózgu? Czy ujawnia się po kilku dniach?
O sprawę zapytaliśmy Sławomira Janickiego, komendanta czerskiej policji. - To nie tak, że policjant miał zwolnienie po kilku dniach - odpowiada. - Miał od pierwszego dnia.
Sprawę ewentualnego pobicia mają wyjaśnić dwa postępowania: wewnętrzne policyjne i prokuratorskie.