Są Koronny miasta Maidstone w Wielkiej Brytanii we wtorek odroczył wydanie werdyktu w sprawie Polaka zatrzymanego w lipcu w rejonie Dover. Sąd miał pochylić się nad wnioskiem obrony o oddalenie oskarżenia wobec mężczyzny.
- Sąd stwierdził, że moja sprawa jest tak wymagająca i skomplikowana, iż decyzję wyda dopiero w poniedziałek 30 stycznia - Gazecie Pomorskiej mówi Sławomir Pietrzak.
Zobacz wideo: Wilki w gminie Zławieś Wielka

Tego samego dnia może się rozstrzygnąć los mieszkańca Brześcia Kujawskiego. Na ten termin zaplanowano rozpoczęcie procesu przed ławą przysięgłych, o ile wcześniej sędzia nie przychyli się jednak do wniosku obrońcy Sławomira Pietrzaka.
To Cię może też zainteresować
Zatrzymany Polak jest zawodowym kierowcą samochodów ciężarowych. Został ujęty w nocy z 12 na 13 lipca, kiedy wracał z Manchesteru do miasta docelowego w Belgii. Zatrzymał się na postój przy autostradzie niedaleko angielskiego Dover. W nocy obudzili go funkcjonariusze policji, skuli i zatrzymali. Zarzucono udział w handlu ludźmi. Policję miało wezwać dwóch Wietnamczyków, którzy przebywali na pace jego ciężarówki.
- To się wszystko razem nie trzyma - mówi Sławomir Pietrzak w rozmowie z Gazetą Pomorską. - Według tego, co powiedzieli policji, ja ich porwałem w Manchesterze, nie skrępowałem ich, nie zakneblowałem, zostawiłem im jeszcze w kieszeniach telefony, dojechałem około godz. 19 w okolice Dover i udałem się na spoczynek. Oni natomiast nie zrobili nic, obudzili się około godziny pierwszej w nocy i zadzwonili na policję. Wtedy ich namierzono i zaczęła się moja gehenna w Wielkiej Brytanii. Opis tej sytuacji dostałem dopiero, kiedy policja zadała mi pytanie, skąd jadę, gdzie byłem.
Mężczyzna został aresztowany. Dodatkowo do sprawy zatrzymano trzech innych mężczyzn. Brytyjska policja informuje, że są nimi: 28-letni Krekar Ibrahim Maarof, mieszkaniec Salford, 24-letni Mohammed Rajab z Coventry i Tuyen Phung, lat 34, bez stałego adresu. Wszyscy zostali oskarżeni o "spisek w celu porwania i dwa przestępstwa na podstawie ustawy o współczesnym niewolnictwie". Działania były przeprowadzone - jak informuje policja - "w ramach śledztwa prowadzonego przez detektywów z Kent i Essex z wydziału ds. ciężkich przestępstw".
Pietrzak mówi, że nie zna ani zatrzymanych, ani pokrzywdzonych. Adwokat wyznaczona mu z urzędu zdołała doprowadzić do wypuszczenia Polaka z aresztu i możliwości umieszczenia do w mieszkaniu, które na Wyspach opłaca mu polski pracodawca. Zatrzymany musi jednak do drugi dzień meldować się na policji. W styczniu brytyjski sąd złagodził te sankcje wobec Polaka.
- Mieszkam już w innym miejscu, ale w dalszym ciągu przebywam w mieszkaniu, które specjalnie dla mnie wynajmuje mój pracodawca - mówi Pietrzak. - Bardzo mu za to dziękuję i doceniam te starania. Miałem jednak nadzieję, że będę mógł wrócić do kraju wcześniej - dodaje. - Rozprawa miała odbyć się w grudniu, ale do tego nie doszło z powodu choroby tłumacza.
Kierowca wyjaśnia, że na pace znajdowały się co najmniej dwa narzędzia, którymi można było przeciąć plandekę i uciec, np. w czasie postoju czy na światłach. Część bagażowa nie była zamknięta, znajdowały się w niej puste palety. Przypuszcza, że imigranci musieli przebywać nielegalnie na terenie Wielkiej Brytanii. - Prawdopodobnie doradzono im, że w ten sposób mogą uzyskać status osoby pokrzywdzonej na terenie Wielkiej Brytanii i zostać objęci ochroną - mówi.
Mieszkańcowi Brześcia Kujawskiego może grozić nawet do 15 lat więzienia. - Kilka dni temu otrzymałem również pismo z kancelarii prezydenta RP z informacją, że polski konsul w Wielkiej Brytanii ma zainteresować się moją sprawą.
Już krótko po zatrzymaniu Polaka skontaktowaliśmy się w jego spawie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Otrzymaliśmy informację, że sytuacja Pietrzaka "jest Konsulowi znana". - Sprawa znana jest Konsulowi RP w Londynie, który podjął stosowne działania w ramach posiadanych kompetencji i obowiązujących przepisów - potwierdza Gazecie Pomorskiej pracownik biura rzecznika prasowego MSZ dodając, że zainteresowany nie wyraził instytucji zgody na przekazywanie informacji na jego temat "osobom trzecim".
Z odpowiedzi ministerstwa wyczytać można, że w razie zatrzymania, bądź aresztowania polski obywatel "ma prawo żądać kontaktu z polskim konsulem", który na jego wniosek może powiadomić krewnych, uzyskać informacje o powodach zatrzymania (albo aresztu), grożącej karze, procedurze sądowej itp.
- Konsul nie udziela pomocy prawnej i nie prowadzi spraw zatrzymanych. Wskazuje natomiast listę miejscowych prawników świadczących usługi profesjonalnej pomocy prawnej - dodaje rzecznik MSZ.
"W pierwszej kolejności najistotniejsze jest ustalenie, gdzie aresztowany przebywa, sprawdzenie, czy jest traktowany zgodnie z przepisami miejscowego prawa oraz czy ma dostęp do tłumacza, prawnika, do opieki medycznej oraz kontaktu z konsulem" - czytamy w piśmie z biura rzecznika MSZ.