https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pocięli krzyż piłą motorową, mieszkańcy Tryszczyna oburzeni

Maja Stankiewicz [email protected]
Na cmentarzu w Tryszczynie stoi już nowy krzyż. Sołtys Tomasz Gordon (na zdjęciu), podobnie jak mieszkańcy wsi, nie może jednak przeboleć, że ze starym krzyżem robotnicy tak źle się obeszli.
Na cmentarzu w Tryszczynie stoi już nowy krzyż. Sołtys Tomasz Gordon (na zdjęciu), podobnie jak mieszkańcy wsi, nie może jednak przeboleć, że ze starym krzyżem robotnicy tak źle się obeszli. Fot. Adam Lewandowski
Obok leśniczówki w Tryszczynie jest miejsce pamięci narodowej i cmentarz. Tu hitlerowcy rozstrzeliwali bydgoszczan.
Pocięli krzyż piłą motorową, mieszkańcy Tryszczyna oburzeni

Krzyż, który stanął w tym miejscu w 1948 roku został kilka dni temu, na zlecenie Urzędu Miasta i Gminy w Koronowie, zdemontowany i... pocięty na kawałki. Mieszkańcy wsi są oburzeni. Boli ich, że święty symbol nie został uszanowany.

Krzyż w miejscu, w którym rozstrzeliwano mieszkańców Bydgoszczy - obok leśniczówki - postawili po wojnie mieszkańcy Tryszczyna. Chcieli w ten sposób upamiętnić tragedię, która tu się rozegrała.

Powstał też pomnik, ale to pod krzyżem co roku odbywają się rocznicowe uroczystości. W tym roku też się odbędą.

Dziś w południe znów przyjdą tu dzieci z Zespołu Szkół we Wtelnie, kombatanci, mieszkańcy Tryszczyna, by uczcić pamięć pomordowanych. Tyle, że modlić się będą już przy nowym krzyżu. Stary zniszczono - jak twierdzą mieszkańcy - w sposób niegodny.

Ojcowie przywieźli z lasu...
- Ten krzyż zrobili nasi ojcowie zaraz po wojnie. W lesie wybrane zostało drzewo, piękny dąb. Miejscowi stolarze i cieśle pojechali z leśniczym Henrykiem Bolckiem do lasu, wycięli drzewo, ociosali - wspomina sołtys Tryszczyna Tomasz Gordon.

W sołeckich archiwach zachowały się nawet nazwiska uczestników wyprawy do lasu.

- Krzyż był piękny - wysoki, gruby na 30 centymetrów - wspominają mieszkańcy.
Modlili się przy nim od 60 lat.. Dziś już go nie ma. Ale nie to budzi we wsi największe kontrowersje. Najbardziej boli sposób w jaki święty symbol został potraktowany.

W Tryszczynie przez lata było miejsce pamięci, bo tych co tu rozstrzelano ekshumowano zaraz po wojnie. Większości z ponad 1200 ofiar nie udało się zidentyfikować. Spoczywają dziś bezimiennie na cmentarzu Bohaterów w Bydgoszczy.

W sześciu kawałkach
Niedawno, przy okazji powstawania pracy naukowej o tym miejscu odkryto, że nie wszystkie kości zabrano, że w ziemi są jeszcze ludzkie szczątki. Miejsce pamięci zamieniono więc w cmentarz. Przy tej okazji postanowiono uporządkować teren, zadbać o miejsce, postawić nowy krzyż, bo stary był już podniszczony.

- Powiedziała mi o tym Danuta Iwicka, pracownik koronowskiego ratusza zajmująca się miejscami pamięci narodowej. Niezbyt mi się ten pomysł podobał, ale w końcu się zgodziłem - opowiada sołtys Tryszczyna.

Poprosił, by stary krzyż przywieziono mu po demontażu na podwórze. Miał znaleźć dla niego inne, godne miejsce. Krzyż trafił na podwórko sołtysa, ale.... w sześciu kawałkach. Pracownicy firmy, której zlecono prace pocięli go piłą.

Telefon od żony
- Byłem akurat na sesji rady gminy, gdy żona zadzwoniła. Powiedziała co się stało. Nie mogłem uwierzyć, że tak można było potraktować krzyż. To był szok. Poprosiłem o głos i o tym co się wydarzyło powiedziałem radnym - relacjonuje Tomasz Gordon.

- Wszyscy byli oburzeni w jaki sposób potraktowano stary krzyż - przyznaje Grzegorz Myk, przewodniczący koronowskiej rady, który prowadzi także w mieście izbę pamięci.

Uważa, że fragmenty krzyża, po demontażu, powinny zostać zakopane w ziemi lub spalone, by nie poniewierały się byle gdzie.

- Mieliśmy już w Koronowie przypadek zniszczenia krzyża - wspomina. - Stał on niegdyś na rogu ulic: Krzyżowej i Wodnej. Znajdowała się na nim figurka Matki Boskiej z XVIII wieku. W ten krzyż wjechał samochód i zniszczył go. Nie wiem co stało się z krzyżem, ale figurkę, która rozpadła się na kawałki, pieczołowicie pozbierano i przyniesiono do izby. Konserwator posklejał ją. Prezentowana jest w izbie do dziś - opowiada Grzegorz Myk.

Przewodniczący rady broni jednak robotników. - Widziałem kserograficzne odbitki zdjęć tego krzyża. Nawet na nich widać, że był spróchniały - mówi.

By załagodzić konflikt władze miasta proponują, by z pociętych kawałków krzyża wybrać dwa, będące w najlepszym stanie. Jeden - odpowiednio opisany - ma trafić do koronowskiej izby pamięci. Drugi znaleźć ma swoje miejsce w świetlicy wiejskiej w Tryszczynie.

Burmistrz Koronowa Stanisław Gliszczyński nie chciał komentować tego co się stało w Tryszczynie.

- Byłem na sesji, słyszałem wystąpienie Tomasza Gordona, ale nie miałem czasu zająć się tematem, bo pod koniec tygodnia musiałem wyjechać do Warszawy - tłumaczy. - Z tego co mi jednak powiedział jeden z pracowników - krzyż pocięto, bo był bardzo zniszczony, spróchniały.

Burmistrz obiecał, że sprawą pociętego krzyża zajmie się w tym tygodniu.

Przerwana tradycja
- Urzędnicy zawsze znajdą jakieś wytłumaczenie - nie kryją rozgoryczenia mieszkańcy Tryszczyna.

Mają żal, że nikt przed pocięciem krzyża z nimi nie rozmawiał. Można było przecież - tak jak to zrobili przed ponad 60-laty ich ojcowie - skrzyknąć się, wybrać z leśniczym odpowiednie drzewo, wyciąć i wyciosać z niego nowy krzyż.

- Zrobilibyśmy to sami, jak kiedyś. Byłaby ciągłość tradycji. Nadal byłby to nasz krzyż. Ale nie! Trzeba było to zlecić obcej firmie. Ktoś musiał zarobić - nie kryje żalu Tomasz Gordon.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska