Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Początek procesu kierowcy, który zabił 5-letniego Filipa

Maciej Myga
Artur Mikołajski przyznał się do winy, ale nie wyraził skruchy
Artur Mikołajski przyznał się do winy, ale nie wyraził skruchy Fot. Tomek Czachorowski
Artur Mikołajski, człowiek, który 10 września ubiegłego roku po pijanemu wjechał w rodzinę i zabił 5-letniego Filipa, stanął w czwartek przed sądem. Według kodeksu grozi mu 12 lat więzienia.
Początek procesu kierowcy, który zabił 5-letniego Filipa
infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński

(fot. infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński)

Ubranego w dresy Mikołajskiego wprowadzono na salę rozpraw tuż po godzinie 9. Później sąd zarządził krótką przerwę na rozpatrzenie prośby dziennikarzy "Gazety Pomorskiej" i Radia PiK. Prosiliśmy o zgodę na opublikowanie danych osobowych i wizerunku oskarżonego oraz możliwość rejestrowania dźwięku. Sędzia Tomasz Pietrzak zgodził się, tłumacząc decyzję ważnym interesem publicznym i faktem, że nazwisko Mikołajskiego było już publikowane, bo wcześniej ścigany był listem gończym.

Przyznał się do winy
Prokuratura zarzuciła 28-letniemu bydgoszczaninowi, że 10 września ub.r. uciekając po pijanemu samochodem przed strażą miejską jechał pod prąd, a później wjechał na chodnik w pobliżu przystanku autobusowego, przy rondzie Toruńskim w Bydgoszczy. Tam potrącił małżeństwo z dzieckiem. Kamila i Tomasz L. mieli połamane nogi, a ich syn pogruchotany kręgosłup oraz m.in. obrażenia wątroby i śledziony. 5-letni Filip zmarł w szpitalu.

Artur Mikołajski przyznał się w czwartek do winy. - Ruszyłem ze stacji tym samochodem w Wojska Polskiego, później w dół, Ujejskiego. Chciałem zatrzymać się koło przystanku, bo jechałem pod prąd i jechali za mną strażnicy. Później nie wiem, co się ze mną działo. Zostałem zatrzymany i dopiero w radiowozie zauważyłem, że kogoś potrąciłem. Ja się chciałem tym samochodem tylko przejechać - mówił oskarżony. I dodał, że bierze psychotropy, leczy się na padaczkę i chodzi do psychiatry, bo kiedyś się pociął.

Spał w samochodzie
Obrońca bydgoszczanina będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Artur Mikołajski jest drobnym cwaniakiem-kryminalistą bez stałej pracy, handlarzem i złodziejem samochodów, nadużywającym alkoholu. 10 września ub.r. zanim wsiadł do samochodu wypił siedem piw.

Wiele razy siedział w więzieniu za drobne przestępstwa, włamania i kradzieże. Zatrzymano go też, kiedy jechał po pijanemu samochodem. Sąd orzekł zakaz prowadzenia pojazdów, ale to nic nie znaczyło. Od wiosny ubiegłego roku ukrywał się, bo poszukiwano go listem gończym. Bywał w domu, ale spał w samochodach, a przy okazji handlował nimi. Przyznał się też do dwóch kradzieży aut w Bydgoszczy. To dodatkowe zarzuty podczas procesu.

W czwartek odczytywano zeznania i przesłuchiwano świadków. Sąd uznał, że wystarczy odczytać zeznania pokrzywdzonych - rodziców Filipa, którzy są też oskarżycielami posiłkowymi. W czwartek oboje przyszli do sądu o kulach. Pamiętają, że tego dnia jechali razem po okulary dla syna, który dwa dni wcześniej wyszedł ze szpitala, z okulistyki.

"Mąż krzyknął: "Uciekajcie". Straciłam przytomność. Kiedy ją odzyskałam leżałam na trawie. Pytałam się, co z Filipem. Ktoś powiedział, żebym się nie ruszała, że Filipa reanimują. Zawieźli nas do szpitala. O tym, że mój synek zmarł, dowiedziałam się następnego dnia rano" mówiła w śledztwie Kamila L.

Nie wyraził skruchy
Odczytano też zeznania postronnych świadków, choćby Rafała R., który zjechał z drogi, żeby pomóc w ratowaniu ofiar. "Jechałem drugim pasem. Kiedy zobaczyłem, co się dzieje, zaparkowałem na pasie zieleni pomiędzy jezdniami. Pobiegłem pomagać mężczyźnie, który wołał "Co z Filipem".

Arturowi Mikołajskiemu grozi do 12 lat więzienia. W czwartek w sądzie był poważny i małomówny, ale nie wyraził skruchy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska