Kobieta razem z czwórką dzieci trafiła do bydgoskiego Centrum Pomocy dla Bezdomnych Kobiet i Matek tydzień temu. Umowa wynajmu mieszkania, które dotychczas zajmowała wygasła i właściciel zażądał z dnia na dzień opuszczania lokalu.
Pani Ewa zdążyła spakować kilka rzeczy i z dwójką najmłodszych dzieci udała się na stragan przy ul. Broniewskiego, gdzie prowadzi swoją działalność. Wieczorem cała rodzina przeniosła się już do schroniska. - Dostaliśmy niewielki pokój z czterema łóżkami, stolikiem i szafką - relacjonuje załamana kobieta. - Nie wiem, co z nami będzie.
Pani Ewa samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Utrzymuje je z alimentów, świadczeń rodzinnych oraz tego, co zdoła sprzedać na straganie. - Na życie zostaje nam niewiele - mówi kobieta. - Co miesiąc muszę płacić ZUS oraz dzierżawę na rynku. Gdy mieszkaliśmy przy ulicy Wysokiej, dochodziła do tego opłata za czynsz, wodę, gaz i prąd.
Nie płaciła, bo zabrakłoby na jedzenie
Bydgoszczanka od stycznia nie płaciła całości za wynajem, bo, jak przyznaje, nie miała pieniędzy. - Starałam się, jak mogłam - tłumaczy. - Wiem, że powinnam płacić, ale nie starczyłoby mi na jedzenie dla dzieci.
A życie w schronisku nie należy do łatwych. Pani Ewa codziennie rano zabiera swoje pociechy z placówki. Dwaj najstarsi synowie jadą do szkoły, córka Emilia odprowadzana jest do przedszkola, a najmłodszy Kuba trafia do babci albo jedzie z mamą na stragan. - Największy problem mamy w sobotę - mówi kobieta. - Dzieci nie idą do szkoły. Jadą ze mną na rynek, gdzie marzną.
Nie wolno im zostać w schronisku pod nieobecność matki. - Zapewniamy tej pani miejsce noclegowe oraz możliwość przygotowania posiłku - wyjaśnia Beata Zielińska, kierowniczka Centrum Pomocy dla Bezdomnych Kobiet i Matek. - Nie mamy nawet personelu, który zająłby się dziećmi.
Jak informuje dalej, w schronisku niektóre osoby mieszkają nawet po 11 lat. - Uzyskanie lokalu socjalnego nie jest niestety takie proste - kwituje.
Potwierdzają to słowa Bolesława Grygorewicza, zastępcy prezydenta Bydgoszczy, który co prawda zapewnia, że panią Ewą zainteresowały się już służby socjalne, ale w Bydgoszczy nadal wiele osób znajduje się w podobnej sytuacji. - Trudno powiedzieć, kiedy ta pani dostanie lokal socjalny, ponieważ jest kolejka oczekujących - przyznaje.
Na razie pomieszka w schronisku
Do czasu przydzielenia mieszkania socjalnego, kobieta razem z dziećmi będzie mieszkała w schronisku. - Na razie dostała możliwość pobytu na miesiąc, ale w razie konieczności przedłużymy decyzję - informuje Ewa Taper, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.