Winni bezdomni
Kolejarze ani myślą otworzyć zamkniętą poczekalnię. Odkąd na dworcu nie ma baru, na wrotach pojawiła się kłódka. Podróżni nie wiedzą, że mogą żądać od dyżurnego wpuszczenia ich do środka.
- Poczekalnia jest zamknięta, gdyż nie chcemy, by przebywali tam bezdomni - mówi Wiesław Petrykowski, naczelnik sekcji przewozów pasażerskich w Chojnicach. - Jesteśmy między młotem a kowadłem. Bezdomnych trudno wydostać, a policjanci nie są w stanie zagwarantować nam, że ich tam nie będzie.
**_Pociąg widmo
Zdenerwowanych podróżnych na dworcu można spotkać prawie każdego dnia około 17.00. Według rozkładu jazdy, dwanaście minut później powinien przyjeżdżać pociąg z Piły do Tczewa. Zazwyczaj, ma co najmniej kilkuminutowe spóźnienie. Bywa, że podróżni czekają pół godziny.
Pociąg jest źle skomunikowany, kolejarze z odmiennych spółek i miejscowości nie są w stanie się dogadać. Pociąg spóźniał się od lat i spóźniać się pewnie będzie jeszcze długo. - Za tą sytuacje odpowiadają Polskie Linie Kolejowe w Kościerzynie - twierdzi Petrykowski. - _To ich działka.
**_Otworzą sami
Jeżdżący tym pociągiem są więc "karani" podwójnie. Zapytaliśmy naczelnika z Chojnic, dlaczego kolejarze, skoro wiedzą o spóźnieniu, nie w stanie "wpaść" na pomysł, by otworzyć przed setką ludzi poczekalnię.
- Rzeczywiście, w tym przypadku powinniśmy sami otworzyć poczekalnię, a nie czekać na ewentualną prośbę pasażerów - odpowiedział Petrykowski. - Będziemy teraz to robić.
_
