- Radni gminy Radziejów złamali prawo ustalając wysokość podatku drogowego na ten rok - twierdzi Zdzisław Jóźwiak, właściciel zakładu usług transportowych ze Skibina. - Dziwię się bardzo, że Rada dokłada starań, aby
wykończyć firmy.
Nasz Czytelnik jest rozgoryczony, bo uchwalone przez samorząd stawki są znacznie wyższe niż w ubiegłym roku. Na przykład za przyczepę o ładowności 11,9 ton podatek wynosił 56 zł, teraz trzeba płacić 1173 zł. To wzrost ponad 2 tys. proc.
- Radni nie złamali prawa, ale trzeba też jasno powiedzieć, że zmiana przepisów o podatku od środków transportu wprowadziła wiele nowych kategorii i podziałów, często
opłaty sumują się
w dość znaczne kwoty**- wyjaśnia Jerzy Zmierczak, wójt gminy Radziejów. - Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu właścicieli niewielkich przecież przedsiębiorstw przewozowych obciążenie podatkowe jest zbyt duże. Dlatego wystąpię z propozycją umarzania choćby w części podatku tym przedsiębiorcom, którzy zwrócą się do Urzędu Gminy z takim wnioskiem.
Sytuacja przewoźników w gminie Radziejów nie jest wyjątkiem. W większości gmin wiejskich zmiany w opłatach odbierane są jako "cios w plecy" dla przedsiębiorstw transportowych. Jedynym wyjściem dla samorządów, które nie chcą, by działające na ich terenie firmy transportowe bankrutowały, jest zastosowanie ulg podatkowych. Pole manewru jest jednak niewielkie, bo często stawki minimalne i maksymalne określone przez ministra finansów niewiele się różnią.
Obliczanie podatków
według nowych zasad, jest w gminach, które przecież nie prowadzą już dokumentacji komunikacyjnej (to zadanie przejęły starostwa), bardzo kłopotliwe.- Czekamy na katalog pojazdów, który przygotowuje Ministerstwo Infrastruktury Technicznej - mówi Henryk Orłowski, sekretarz UG w Topólce. Póki co gminy posiłkują się oświadczeniami właścicieli pojazdów. Niejasności jest jednak wiele, a żeby zajrzeć do dokumentacji w Starostwie pracownicy gminy muszą... pisać o zgodę do wojewody.
Podatkiem po kołach
(kp)
Właściciele firm transportowych płacą podatek drogowy i... plajtują.