Parę godzin pracy i mały wydatek, bo przecież wykładzina jest nawet 10 razy tańsza niż panele czy płytki, a w efekcie zupełnie nowe wnętrze.
Przygotujmy narzędzia: ostry nóż, miarkę, szpachlę do rozprowadzania kleju. Zanim zaczniemy prace, musimy oczyścić z kurzu, ewentualnych grudek podłoże i usunąć wszystkie wystające elementy.
Na tak przygotowanej podłodze rozkładamy wykładzinę. Dopiero wtedy przycinamy jej brzegi (oby tylko nie okazało się, że wykładziny jest za mało). Klej nakładamy za pomocą szpachli. Najlepsze (i najtańsze) są kleje uniwersalne. Dobrze wiążą różnego rodzaju wykładziny, m.in. linoleum, winyl, PCV oraz wykładziny dywanowe na spodzie piankowym i tekstylnym z różnymi typami podłoża: betonem, kamieniem i drewnem.
Nowoczesne kleje mają konsystencję pasty lub mleczka, łatwo się rozprowadzają. Nie wybierajmy szybkoschnących, bo zanim rozprowadzimy klej, położymy i uformujemy wykładzinę, wyschnie i już "nie przyczepi się" do podłoża. Polecamy wybrać klej charakteryzujący się długim czasem schnięcia, dzięki czemu nie trzeba się spieszyć z przyklejaniem wykładziny. Można spokojnie rozprowadzić klej na całej powierzchni. Będziemy mieli czas, żeby poprzesuwać wykładzinę, dopasować i dociąć poszczególne kawałki.
Gdy położymy już gumolit czy linoleum, powinniśmy ją czymś przycisnąć i dać czas na schnięcie, około 12 godzin (najlepiej na całą noc). I to na całej powierzchni. Można na przykład na środkowej części pokoju postawić stół… do góry nogami, a po bokach mniejsze sprzęty, ciężkie książki. Później musimy tylko przyciąć i położyć listwy przypodłogowe.
I gotowe.