Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podtrzymuje słowiańskie tradycje, zachęcając i młodsze, i starsze kobiety do robienia motanek

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Maria Śmiechowska podczas warsztatów, które poprowadziła przy okazji „Koncertu na łące” w Lipnie
Maria Śmiechowska podczas warsztatów, które poprowadziła przy okazji „Koncertu na łące” w Lipnie Małgorzata Chojnicka
Maria Śmiechowska z Ograszki w gminie Czernikowo otworzyła się na słowiańskie zwyczaje. Jej warsztaty tworzenia motanek, czyli słowiańskich laleczek, cieszą się dużym zainteresowaniem. Teraz była ku temu świetna okazja, bo wszak za nami letnie przesilenie Słońca i najkrótsza noc w roku. To słowiańskie święto – noc Kupały. Podczas imprezy „Koncert na łące” w Lipnie, który odbył się w pierwszy dzień lata, zdradziła tajniki tworzenia motanek.

Maria Śmiechowska z Ograszki w gminie Czernikowo otworzyła się na słowiańskie zwyczaje. Jej warsztaty tworzenia motanek, czyli słowiańskich laleczek, cieszą się dużym zainteresowaniem. Teraz była ku temu świetna okazja, bo wszak za nami letnie przesilenie Słońca i najkrótsza noc w roku. To słowiańskie święto – noc Kupały. Podczas imprezy „Koncert na łące” w Lipnie, który odbył się w pierwszy dzień lata, zdradziła tajniki tworzenia motanek.

Chroniły przed złem

Wszyscy wiemy, że jesteśmy Słowianami, ale już z wiedzą o naszych przedchrześcijańskich przodkach bywa różnie. Generalnie ma się wrażenie, że do czasu przyjęcia chrześcijaństwa nie istnieliśmy. Każdy otarł się w szkole o mitologię Greków i Rzymian, bez problemu wymieni chociaż jednego boga wikingów, ale o słowiańskich wierzeniach nie wie nic. A Słowianie mieli nie tylko swoich bogów, ale też system ćwiczeń fizycznych i praktyk duchowych. Czuli się nierozerwalnie związani z przyrodą i to właśnie ją czcili. A że na każdym kroku czyhały jakieś złe moce, nasi słowiańscy przodkowie starali się przed nimi chronić. Stąd właśnie wywodzi się tradycja robienia motanek. Ta czynność była przypisana wyłącznie kobietom, a szmaciane laleczki miały chronić dom i jego mieszkańców przed złem, przynosić pomyślność, pomagały w codziennych pracach i w spełnianiu życzeń.

Terapeutyczna moc motanek

Motanki to laleczki ze szmatek, wełny, ziarna, siana, patyczków. Bardziej kojarzą się z Ukrainą, Białorusią czy Rosją, ale okazuje się, że na naszych ziemiach kobiety również się tym zajmowały. Do dziś są popularne na wschodzie kraju.
- Teraz tworzeniu motanek przypisywana jest moc terapeutyczna – mówi Maria Śmiechowska. – Kobiety spotykają się w swoim gronie i motają. Rozmawiają o wszystkim, co jest dla nich ważne, wymieniają się doświadczeniami, a przy okazji wspierają się. Laleczki robi się z konkretnym, pozytywnym życzeniem. Ja na swoich warsztatach pokazuję tradycyjny sposób robienia laleczek bez użycia igły i nożyczek, żeby nie ukłuć albo nie skaleczyć losu. Laleczki nie mają rysów twarzy, bo mogłyby spełniać swoje życzenia, a nie naszą prośbę.
Można je zrobić dla siebie lub dla kogoś innego, ale trzeba mieć czyste zamiary. Gdy laleczka spełni swą rolę, należy ją spalić lub zakopać w ziemi. – Zdarza się, że motanka sama się rozplątuje, bo wykonała swoje zadanie – kontynuuje pani Maria. – Materiały zawsze wybieram intuicyjnie, wsłuchując się w swoje wnętrze. Gdy rozpoczynam warsztaty zawsze opowiadam o znaczeniu motanek, bo bez odniesienia do kultury Słowian trudno zrozumieć ich znaczenie. W ostatnim czasie przeprowadziłam wiele warsztatów dla uczniów klas trzecich szkół podstawowych w gminie Czernikowo. Co ciekawe, jedna z dziewczynek potrafiła je robić, bo nauczyła ją babcia. Podejrzewam, że w jej rodzinie ta tradycja jest przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Ochronne, obrzędowe i do zabawy

Motanki dzielą się na ochronne, obrzędowe i do zabawy. Najmniejsze, zwane Podróżniczkami, należało nosić zawsze przy sobie jako talizman. Po żniwach robiono Ziarnuszki, które wewnątrz miały ziarna zbóż. Taką motankę stawiało się na wprost drzwi wejściowych, aby strzegła domostwa.
Z kolei Lichomanki wieszano przy piecu – było ich trzynaście. Po sześć z każdej strony, a ta w środku strzegła porządku. W główkach miały suszone zioła. Miały przez dwanaście miesięcy chronić rodzinę i brać na siebie pojawiające się choroby. Otulaczki były laleczkami które wieszano przy kołysce, by chroniły małe dziecko. Gospodyni była laleczką z obfitym biustem, która siedziała w kuchni i dbała o dobre i zdrowe jedzenia, żeby go nie zabrakło. To tylko kilka laleczek spośród dziesiątek robionych na różne okazje.
- Od bardzo dawna jestem człowiekiem poszukującym, unikającym drogi na skróty i popadania w rutynę – wyjaśnia pani Maria. - Przez ponad trzydzieści lat uczyłam matematyki. Mam umysł ścisły, ale duszę humanisty. Gdy pracowałam w szkole, starałam się pokazać uczniom, że należy również dbać o dobre samopoczucie. Nie jesteśmy przecież zlepkiem ciała, umysłu i ducha, a ciałem, umysłem i duchem jednocześnie. Kilka lat temu odkryłam gimnastykę kobiet słowiańskich, nawiązującą do naszych pradawnych korzeni oraz sztukę tworzenia motanek. To naprawdę w życiu pomaga.
Nasz świat nie jest do końca poznany i wiele zjawisk czeka jeszcze na wyjaśnienie, ale trzeba przyznać, że ta szczypta magii i tajemniczości dodaje mu uroku. I może warto usiąść w domowym zaciszu i zrobić swoją motankę?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska