Sky wystawiła we Włoszech solidny skład z liderem Mikaelem Landą, mocnymi Geraintem Thomasem i Michałem Kwiatkowskim. Grupa liczyła na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, ale plany legły w gruzach już na premierowym etapie - jeździe drużynowej na czas.
Sky miała dopiero 18. czas, gorszy od najlepszego BMC o prawie 1,41 minuty. Powód? Wielkie kłopoty techniczne. Okazało się, że w trakcie jazdy rozpadły się koła w trzech rowerach. Najbardziej spektakularną kraksę zaliczył Włoch Gianni Moscon, zostal w tyle i ekipa oddelegowała do pomocy Elię Vivianiego. W tak okrojonym składzie Sky było bez szans.
Michał Kwiatkowski tak podsumował ten pechowy dzień na facebooku: - Nie spodziewaliśmy się, że tak pechowo zaczniemy tegoroczne Tirreno. Gianni Moscon, na kilka kilometrów przed metą trafił w dziurę w drodze i upadł. Tych dziur było zresztą na Lungo Mare mnóstwo. Końcowy wynik był już mało istotny. Po zmianach rowerów staraliśmy się w piątkę dojechać jak najszybciej do mety, lecz liczyło się przede wszystkim to, by cała ósemka o własnych siłach dotarła do mety i nic poważnego się nie stało. Teraz trzeba jak najszybciej zapomnieć o dzisiejszym pechu i jutro z pełną motywacją stanąć na starcie.
Kierownictwo Sky nie komentuje sytuacji z kołami, Prawdopodobnie musiała być felerna cała partia sprzętu. Grupa wraz z producentem zapowiada dokładne śledztwo. Szczęście w nieszczęściu, że nikomu nic się nie stało.
Strata prawie 2 minut w tygodniowym wyścigu praktycznie wyklucza walkę o czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej. - Wyścigi takie jak Tirreno czy Paryż-Nicea wygrywa się o sekundy, więc taka strata pozbawiła nas szansy walki o klasyfikację generalną. Będziemy próbować teraz wygrywać kolejne etapy - przyznał Thomas.
Tak Michał Kwiatkowski wygrał słynny włoski klasyk Strade Bianche
Właśnie Walijczyk wspaniale zrewanżował się losowi i po solowej akcji na finałowym podjeździe wygrał czwartkowy etap, 229 kilometrowy odcinek z Camaiore do Pomarance. Wysoko i aktywnie jechał także Kwiatkowski, który ostatecznie zajął 6. miejsce i jako pierwszy pospieszył z gratulacjami dla Thomasa.
- Jak widzicie, szybko zapomnieliśmy o tym, co było wczoraj. Geraint Thomas zrobił coś nieprawdopodobnego! Wspaniały wyścig i wykonanie! Chcieliśmy przycisnąć mocniej na ostatnim podjeździe i spróbować ataku z dłuższego dystansu. Jak widać plan A wypalił i nie musieliśmy liczyć na plan B, czyli mój sprint - podsumował "Kwiato".
Nowym liderem wyścigu został Greg Van Avermaet (BMC).