Do tego w urzekającej karpackiej scenerii...
Bieszczady należą bez wątpienia do najpiękniejszych i najbardziej atrakcyjnych pod względem turystycznym zakątków naszego kraju. Wspaniała, nierzadko jeszcze dzika przyroda, malownicze krajobrazy, spokój i niewielkie zaludnienie (rezultat burzliwej historii tych stron) wywołują uczucie swobody i szczególnej bliskości z naturą. Nie bez racji mówi się, że kto raz trafił na bieszczadzkie szlaki i zobaczył połoniny czy "płonące" jesienne lasy bukowe, będzie tu wracał zawsze. Od lat ten skrawek Karpat Wschodnich przyciąga szukających wolności włóczęgów i wagabundów, zwłaszcza studentów, samotników, artystów i wszelkiej maści "pozytywnie zakręconych" odmieńców, z których wielu to już postaci legendarne.
Kuracja w dobroczynnym mikroklimacie
Jednak Bieszczady to nie tylko góry, dzika przyroda i wędrowne szlaki. To także liczne ośrodki wypoczynkowe, stacje narciarskie, agroturystyka i lecznictwo uzdrowiskowe. Wielu rodaków i gości z zagranicy przyjeżdża kurować się w Polańczyku, jednym z najmłodszych polskich kurortów, który status uzdrowiska uzyskał w 1974 r. Wcześniej miejscowość, będąca siedzibą władz gminy Solina, rozwijała się przede wszystkim jako typowe wczasowisko.
Polańczyk Zdrój, przepięknie położony na półwyspie Zalewu Solińskiego, zwanego "bieszczadzkim morzem" i w pobliżu drugiego wielkiego zbiornika - zalewu w Myczkowcach odznacza się specyficznym mikroklimatem. Wody obu akwenów łagodzą wpływ ostrego górskiego powietrza, co w połączeniu z dużym nasłonecznieniem i brakiem zanieczyszczeń sprzyja skutecznej terapii. W bieszczadzkim uzdrowisku leczy się m.in. choroby górnych dróg oddechowych, układu nerwowego, reumatyczne i neurologiczne, przewodu pokarmowego i przemiany materii. Tutejsze wody mineralne to szczawy wodorowęglanowo-chlorkowo-sodowo-bromkowo-jodowe.
W Polańczyku istnieje pięć sanatoriów, dysponujących blisko 900 miejscami. To w większości przystosowane do nowych zadań dawne domy wczasowe - typowe "pudełka" z lat 60. i 70. Są one ustawicznie modernizowane i upiększane, zatracając na szczęście swój klockowaty wygląd. Wielu kuracjuszy decyduje się na zamieszkanie w obiektach słynnego Wojskowego Zespołu Wypoczynkowego "Jawor" i korzystanie z zabiegów w systemie ambulatoryjnym.
Rejs pośród gór i inne atrakcje.
Na sanatoryjnych gości i turystów czeka w Polańczyku moc doznań. Nad "bieszczadzkim morzem" można nie tylko spacerować, ale i zafundować sobie rejs stateczkiem "Tramp". W pobliżu jest największa w Polsce zapora na Sanie, skąd rozpościerają się niezwykłe widoki. Są liczne szlaki piesze prowadzące na pobliskie wzgórza (pamiętacie Państwo przebój "Zielone wzgórza nad Soliną"?), są trasy rowerowe, a sanatoria organizują wycieczki autokarowe po Bieszczadach oraz na Ukrainę i Słowację. Zimą w okolicy działają liczne wyciągi narciarskie i lodowiska. Trudno zatem się dziwić, że Polańczyk ma swoich zagorzałych wielbicieli, którzy przyjeżdżają nad Zalew Soliński nie tylko dla podreperowania zdrowia...
Tekst i fot. ZBIGNIEW POLITOWSKI
email:[email protected]