- Nie uciekałam. Najważniejsze było dla mnie życie partnera. Ważniejsze niż to, by gonić napastnika - zarzuty o brak profesjonalizmu odpiera posterunkowa z komisariatu na Wyżynach, której partner został ciężko ranny. To dopiero jej drugi miesiąc na służbie.
Czytaj: Strzelił do policjanta przed Tesco w Bydoszczy. Lekarze: "Jest w stanie ostrej psychozy"
Z akcji ledwo uszedł z życiem 28-letni policjant wydziału prewencji Komendy Miejskiej w Bydgoszczy. Napastnik wyrwał mu broń i strzelił z niej. To nie jedyna sytuacja, kiedy policjanci z regionu nie radzą sobie z bandytami.
Pod koniec sierpnia nad ranem w barze przy ulicy Magdzińskiego (też w Bydgoszczy) inny policjant został pobity. Chwilę wcześniej stanął w obronie właściciela klubu, Palestyńczyka, którego zaatakowano, jako pierwszego. Mundurowy był już po służbie.
Statystyki pokazują, że do ataków na mundurowych podczas podejmowanych przez nich interwencji dochodzi coraz częściej. Jeszcze w 2012 roku takich incydentów było dziesięć. - W 2013 roku odnotowano 23 sytuacje, w których doszło do czynnej napaści na funkcjonariuszy - wylicza Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - A od stycznia do sierpnia 2014 roku podobnych przypadków było 16.
Dlaczego policjanci nie radzą sobie z bandytami? To skutek bezradności? A może braków w szkoleniach? Na strzelnicy trenują obowiązkowo cztery razy w roku. Eksperci są zdania, że takich ćwiczeń powinno być więcej.
- W pracy w Policji charakterystyczne jest, że żadne szkolenie nie jest w stanie ciebie nauczyć tego, co może się wydarzyć już w czasie służby - mówi Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa i pracy policji.
Więcej, w dzisiejszym (4.09) papierowym wydaniu "Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie
Czytaj e-wydanie »