Chodzi o sytuacje, w których, nagle w tragicznych okolicznościach tracimy bliskich czy dorobek życia. - W takich momentach pomoc psychologa jest niezbędna - twierdzi Grażyna Chochliuk, grudziądzanka, która w wypadku samochodowym straciła córkę, Patrycję.
Tak samo uważa Krzysztof Misiewcz, znany też jako organizator poborów krwi: - Straciłem syna w płonącym aucie. Wiadomość spadła na mnie i żonę jak grom z jasnego nieba. Chciałbym, aby wówczas obok policjantów, którzy nas powiadamiali, był psycholog.
Niestety, ani w przypadku pani Grażyny, ani pana Krzysztofa, ani żadnym innym tak się dotychczas nie zdarzyło.
Czytaj: Coraz więcej samobójstw. Psycholog: czasem trzeba chwycić bliskiego za rękę
VIP cierpi tak samo jak każdy inny
- Dlaczego tylko do dyspozycji "VIP-ów" z telewizji, którzy w tragicznych okolicznościach tracą bliskich, znajdują się od razu psychologowie? Czy smutek i cierpienie VIP-a są inne niż człowieka, którego twarz nie pojawia się na co dzień w mediach? - pyta retorycznie Misiewicz.
I rzuca pomysł: - Warto pomyśleć, aby taki specjalista "dyżurował" w naszym mieście. I towarzyszył policjantom, bo to oni najczęściej przekazują rodzinom hiobowe wieści.
Dramat zaczyna się, gdy zamykamy za sobą drzwi
Mundurowi pod inicjatywą Misiewicza podpisują się "obiema rękami". - Dla mnie to najgorsza robota - tak o informowaniu rodzin ofiar wypadków mówi Jacek Jeleniewski z grudziądzkiej "drogówki".
A takich niezwykle trudnych sytuacji w karierze zawodowej funkcjonariusza było już kilkanaście. - Zdarza się, że przychodzimy do domu i zastajemy tylko jedną osobę. Wiadomo, chwilę zostajemy, ale musimy wracać do swoich obowiązków - tłumaczy policjant. - Dramat zaczyna się, gdy zamykamy za sobą drzwi. Człowiek zostaje sam na sam z tragiczną wiadomością. I zwłaszcza wtedy wsparcie psychologa jest najbardziej potrzebne. Jesteśmy otwarci na taką współpracę.
Chęć współpracy wyrazili psychologowie z ZK nr 2
Krzysztof Misiewicz wyjaśnia, jak w praktyce "widzi" realizację tego pomysłu: - Specjalista byłby po prostu "pod telefonem". Gdyby była taka potrzeba, policjanci kontaktowaliby się z nim i razem jechali powiadamiać rodziny o tragedii.
Skąd wziąć chętnych psychologów? I tutaj ratownik medyczny także ma gotową odpowiedź. - Wolę wyrazili pracownicy Zakładu Karnego nr 2 - cieszy się Misiewicz.
Potwierdza to Marcin Zygmunt, oficer prasowy Zakładu Karnego nr 2 przy ul. Sikorskiego: - Były takie rozmowy. Dwójka naszych psychologów zadeklarowała chęć udziału w tym przedsięwzięciu.
Prezydent:- Miasto jest biedne. Za psychologa nie zapłaci
Pozostaje jeszcze kwestia wynagrodzenia. - Sądzę, że skoro fachowiec miałby wspierać mieszkańców, to miasto powinno go opłacać. Zamierzam spotkać się i porozmawiać o tym z władzami.
Robert Malinowski, prezydent Grudziądza, w rozmowie z "Pomorską" stwierdził, że nasze miasto jest biedne i nie stać go na opłacanie takich dyżurów psychologa. Dodał też, że większość ludzi jest w stanie sama sobie poradzić z taką sytuacją: - Wiem, co mówię, bo sam straciłem tragicznie brata - wspomina prezydent.
Jednocześnie dodaje jednak: - Ale chwała ludziom za taką inicjatywę!
Czytaj: Zniknęli bez śladu, bo chcieli. A rodzina się martwi. I szuka
Czytaj e-wydanie »