https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityczna płodność, czyli walka o prawną legalizację in vitro

Hanka Sowińska [email protected]
Czy w Polsce sztuczne zapłodnienie będzie zabronione, a ci, którzy złamią prawo spędzą trzy lata w więzieniu? A może przeciwnie - metoda in vitro stanie się dostępna dla wielu niepłodnych par, pozostających nie tylko w związku małżeńskim?

Na początku walki o prawną legalizację metody in vitro mamy: bardzo restrykcyjny projekt Bolesława Piechy (PiS), częściowo konserwatywny Jarosława Gowina (PO) i konkurencyjny zespołu posłów tej samej partii, któremu przewodzi Małgorzata Kidawa-Błońska. Do tego dochodzi projekt Klubu Poselskiego Lewicy, obywatelski i społeczny oraz stanowisko hierarchów, którzy przypominają, że w sprawie in vitro Kościół katolicki zawsze będzie mówił: NIE!

Spieszmy się, idą wybory!

PROJEKT BOLESŁAWA PIECHY

Trafił doSejmu 17 czerwca br. Jego autor podkreśla, że jest to inicjatywa poselska i wzywa wszystkich parlamentarzystów, którzy się z nią zgadzają, do jej poparcia. Co zawiera? Między innymi:
- całkowity zakaz pozaustrojowego zapładniania;
- zakaz zamrażania embrionów;
- zakaz doświadczeń na genomie ludzkim;
- zakaz tworzenia hybryd czy chimer;
- odmrożenie zamrożonych zarodków (mogło by się urodzić 60 tysięcy dzieci, pierwszeństwo miałyby matki biologiczne, gdyby nie mogły, to zarodki byłyby sądownie adoptowane.

Jeśli ktoś myślał, że rozpoczęte wiosną 2008 r. prace nad ustawą bioetyczną, która miała uregulować m.in. problemy związane z zapłodnieniem in vitro zakończą się w zapowiadanym terminie (jesień ub.r.) to się rozczarował. Po roku okazuje się, że mamy kilka skrajnie różniących się projektów i niebezpieczeństwo, że jeśli politycy nie dogadają się w najbliższym czasie, o ustawie możemy zapomnieć. Przynajmniej do końca 2010 r.

Szczery do bólu i prawdomówny poseł Gowin (przewodniczący zespołu ds. bioetyki działającego przy kancelarii premiera) słusznie był niedawno zauważył, że przyszły rok to czas walki o fotel prezydencki. - Jeśli teraz ustawy nie uchwalimy, to potem będzie to niemożliwe.

Premier tylko obiecywał

Na niepłodność cierpi w Polsce już prawie 20 proc. par. - I proces ten narasta - podkreśla prof. Roman Kotzbach, kierownik Katedry Pielęgniarstwa i Położnictwa Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy.

Kiedy w listopadzie 2008 r. premier Donald Tusk zapowiedział, że zapłodnienie metodą in vitro będzie legalne, częściowo refundowane, a zarodki prawnie chronione prof. Kotzbach nie krył zadowolenia. - Od lat, jako lekarz ginekolog i położnik, zajmujący się problemem niepłodności, byłem jednym z tych, którzy występowali o refundację. Na Zachodzie tak jest od dawna. Tam finansuje się od dwóch do trzech prób zapłodnienia pozaustrojowego. To umożliwia zostanie matką i ojcem tym ludziom, którzy są bezpłodni - mówił w rozmowie z "Pomorską".

Ustawa idzie do kosza

PROJEKT JAROSŁAWA GOWINA

- in vitro tylko dla małżeństw
- zakaz tworzenia zarodków nadliczbowych i ich mrożenia
- możliwość utworzenia tylko dwóch zarodków, które muszą być implantowane matce
- wykluczenie możliwości pobierania komórek rozrodczych od osób trzecich
- prawna ochrona embrionów, a także zakaz selekcjonowania i mrożenia.

Rzucone przez szefa rządu do mikrofonów słowa okazały się pustą obietnicą. Za to po paru tygodniach dowiedzieliśmy się, że propozycje Jarosława Gowina i jego zespołu... pójdą do kosza.

- Raczej nie będzie odrębnej ustawy regulującej kwestię in vitro. Niektóre zapisy mogą zostać umieszczone w ustawie transplantacyjnej oraz w rozporządzeniach ministra zdrowia - mówił w marcu poseł Jarosław Katulski (PO). W tej sytuacji, o całkowitej lub częściowej refundacji in vitro też nie mogło być mowy.

Budzące sprzeciw zapisy projektu Gowina, dotyczące prawa do metody in vitro (korzystałyby tylko małżeństwa), zakazu pobierania komórek rozrodczych od osób trzecich i możliwości utworzenia tylko dwóch zarodków zaowocowały powołaniem w Klubie PO zespołu, na czele którego stanęła posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska.

Mijały miesiące, a w sprawie ustawy in vitro nic się nie działo. W kwietniu liderzy PO ocenili, że "nie ma w społeczeństwie odpowiednich nastrojów do przedstawienia projektu".

Wysyp projektów

O in vitro głośno zrobiło się po wyborach do PE. W tym tygodniu do Sejmu trafił projekt posła PiS Bolesława Piechy (m.in. zakazuje tworzenia nowych zarodków poza organizmem kobiety). Autor podkreśla, że jego projekt nie jest partyjny, tylko poselski, i że liczy na poparcie parlamentarzystów z innych ugrupowań.

Od prawie roku w Sejmie leży projekt przygotowany przez posłankę Joannę Senyszyn (KPL). Zakłada on m.in., że NFZ finansowałby zapłodnienia in vitro do trzeciej próby.
W parlamencie jest też projekt Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Contra in Vitro". Komitet zebrał 150 tys. podpisów pod projektem zmiany kodeksu karnego, wprowadzającej zakaz stosowania metody in vitro (za złamanie grozi kara więzienia).

Powstaje również obywatelski projekt ustawy o in vitro, nad którym pracują m.in. niektórzy członkowie zespołu ds. Konwencji Bioetycznej. Ma on dopuszczać m.in. tworzenie nadliczbowych zarodków, przechowywanie ich oraz stosowanie specjalistycznej diagnostyki, pozwalającej na genetyczną analizę komórek jajowych bądź też zarodków.

Poseł zniecierpliwiony, posłanka również

PROJEKT M. KIDAWY-BŁOŃSKIEJ

- tworzenie zarodków nadliczbowych
- mrożenie zarodków
- udostępnienie tej metody zapłodnienia nie tylko małżeństwom

W tym tygodniu prezydium Klubu PO miało zadecydować, czy zajmie się projektem przepisów w sprawie sztucznego zapłodnienia. - Dłużej nie da się tego odkładać. Trzeba podjąć decyzję, kiedy zaczynamy prace i w jakim kierunku zmierzamy - mówiła kilka dni temu Kidawa-Błońska.

Zniecierpliwiony brakiem decyzji klubu PO w sprawie projektu in vitro jest też poseł Gowin. - Mam nadzieję, że w najbliższym czasie władze partii i władze klubu podejmą decyzję. Bo możemy się spierać o rozwiązania, natomiast bezsporne dla mnie jest to, że jakieś regulacje muszą zostać uczynione - oświadczył.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Anastazja
Czasem parom wydaje się, że in vitro to już ostateczność i nie ma innych dróg by mieć dziecko. Ja również tak myślałam, do momentu jak nie usłyszałam o urządzeniu do śledzenia jajeczkowania i wskazywania kiedy jest najlepszy moment na współżycie. W internecie na stronie naturalnaplodnosc, znalazłam urządzenie komputer cyklu myway, który na podstawie danych objawowo-termicznych wyznacza owulację. Dziś jestem mamą, a komputer służy mi jako naturalna antykoncepcja plus prezerwatywa.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska