- Nie mogę stwierdzić, że nasza firma nie ma sobie nic do zarzucenia, ale poziom błędów nie wskazuje na rażące uchybienia i na pewno nie świadczy o tym, że łamiemy prawa pracownicze - przekonywał podczas wczorajszej konferencji prasowej w Bydgoszczy Michał Seńczuk, dyrektor operacyjny Polomarketu i członek zarządu sieci.
Bierzemy pod uwagę zmianę stanowiska
Konferencja to pokłosie m.in. artykułów w "Pomorskiej", która jako pierwsza opisała zarzuty stawiane tej sieci supermarketów przez byłych pracowników.
Dość wyzysku! Pikieta obecnych i byłych pracowników Polomarketu w Bydgoszczy [zdjęcia]
- Po bydgoskim proteście, niezależnie od kontroli PIP, przeprowadziliśmy własne audyty, które nie potwierdzają zarzutów. Jednak nie lekceważymy sygnałów i pozostajemy otwarci na rozmowy z pikietującymi. Jeśli coś przeoczyliśmy, przyznamy się do błędu. Nie zgadzamy się z oskarżeniami byłego pracownika, który, wbrew temu, co teraz opowiada, nie powiadomił nas o swojej niepełnosprawności i twierdzi, że nasza sieć łamie prawa takich osób. O niepełnosprawności tego pana dowiedzieliśmy się dopiero, gdy żegnał się z naszą firmą. W momencie zatrudnienia w formularzu, w którym powinien nas o tym poinformować, wpisał kreskę. Zdecydowaliśmy skierować przeciwko niemu sprawę do sądu o zniesławienie - mówił dyrektor Seńczuk.
Przyznał, że w odniesieniu do jednej ze zwolnionych osób wyjaśniane są okoliczności "czy podjęte względem tej niej działania były właściwie": - Bierzemy pod uwagę zmianę dotychczasowego stanowiska i polubowne rozwiązanie sporu z tą osobą - zdradza dyrektor.
Przypomnijmy, mowa o pani Ewie (imię zmienione), byłej pracownicy Polo na bydgoskich Piaskach. Twierdzi, że została niesłusznie oskarżona o podmianę dat ważności na wędlinach i zwolniona dyscyplinarnie, a teraz boi się, że nikt jej przez to nie zatrudni. Uważa, że błąd musiał popełnić inny pracownik, a ona została kozłem ofiarnym.
"Nie boję się Polomarketu"
- Nie boję się Polomarketu i mogę iść nawet do sądu. Nadal będę walczył, by uczciwie rozliczył się z nadgodzin, za pracę w nocy i za paliwo, bo prywatnymi samochodami przewoziliśmy mięso między sklepami - ripostuje Rafał Skrudlik, były pracownik. - Czy takie praktyki to nie łamanie prawa? A zakaz chodzenia na przerwy też jest zgodny z przepisami? W rubryce o niepełnosprawności postawiłem kreskę, ponieważ była tam mowa o orzeczeniu z ZUS, a ja posiadam z Powiatowego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności. Jako niepełnosprawny dostałem dodatkowe 10 dni urlopu, więc jak firma mogła o tym nie wiedzieć?
"Dość łamania praw pracowników Polomarketu". Protest w Bydgoszczy [wideo i foto]
Protest w Bydgoszczy został zorganizowany we współpracy ze Związkiem Syndykalistów Polskich.
- Jesteśmy stowarzyszeniem, które pomaga osobom, którym nikt nie chce pomóc - mówi Magda Psikus ze ZSP. - Polomarket próbuje ratować twarz.
Po naszym artykule w w sklepie, w którym pracował pan Rafał, została przeprowadzona kontrola PIP, która wykazała pewne nieprawidłowości.
Sprawą fałszowania podpisów na listach obecności pracowników Polo zajmuje się Prokuratura Bydgoszcz-Północ. Postępowanie jest w toku.
