- Nie możemy dłużej czekać - odpowiadał prezes Polonii Leszek Tillinger.
Wszystko wskazuje więc na to, że pierwszoligowa Polonia o powrót do ekstraligi będzie musiała walczyć bez swojego wychowanka. Po kilkudziesięciominutowej rozmowie z prezesem bydgoskiego klubu, Tomasz tłumaczył dziennikarzom. - Dopiero skończył się sezon i za wcześnie na konkretne deklaracje. Pewnie łatwiej by było, gdyby Polonia nadal ścigała się w ekstralidze.
Pierwsza liga to jednak zupełnie coś innego. Nie chodzi o moją markę - zapewniał. - Mam ją i jej nie stracę nawet na zapleczu ekstraligi. Nie żyję jednak w odosobnieniu; mam sponsorów i ludzi z którymi współpracuję. Liczę się również z ich zdaniem. To muszą być przemyślane ruchy. Pośpiech nie jest tu dobrym doradcą. Decyzję co do mojej przynależności klubowej podejmę tak szybko jak się da. Może w ciągu kilku dni, może tygodni.
Polonia czasu nie ma
- Z przykrością muszę oznajmić, że nie mogę czekać tak długo - mówił z kolei Leszek Tillinger. - Potem może być za późno, żeby w przypadku odmowy Tomka, szukać kogoś wartościowego na jego miejsce.
Do dzisiaj prezes Polonii miał czas, by odpowiedzieć drugiemu zawodnikowi z cyklu Grand Prix, zainteresowanego startami w naszym klubie. - Równocześnie prowadziłem negocjacje z innymi żużlowcami. Z jednym z nich wszystkie warunki zostały właściwie ustalone. Prześlę mu kontrakt i liczę na szybką odpowiedź.
Nieoficjalnie wiadomo, że tym żużlowcem jest Chris Harris. Brytyjczyk był dziewiątym zawodnikiem tegorocznego cyklu Grand Prix, a na starty w przyszłorocznych mistrzostwach otrzymał stałą "dziką kartę". Tillinger zapewnił też, że przy budowaniu składu cały czas bierze pod uwagę Rafała Okoniewskiego (nie chce startować w I lidze) oraz Krystiana Klechę i Michała Szczepaniaka.
Jonas przyjął warunki
W klubie przy Sportowej pojawił się ojciec Jonasa Davidssona, który w imieniu syna negocjował warunki przedłużenia umowy. - Są propozycje z Tarnowa, Częstochowy i Gdańska - zdradził Jane Davidsson. - Syn chciałby jednak zostać w Bydgoszczy. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia.
Już po południu Tillinger miał dobre wiadomości. - Ustaliliśmy zasady, na jakich Jonas miałby zostać w Polonii - zdradził. - Jane Davidsson od razu skontaktował się z synem, a ten przyjął nasze warunki. Teraz ojciec zawodnika zabiera kontrakt do Szwecji i tam Jonas ma złożyć swój podpis pod umową.
Praktycznie przesądzone jest również, że w Bydgoszczy zostanie Krzysztof Buczkowski (kontrakt jest spisany, klub czeka na podpis zawodnika). Ważne umowy mają Andreas Jonsson, Emil Sajfutdinow i Marcin Jędrzejewski. Jest jeszcze dwóch zawodników (poleconych przez Jonssona), którzy gotowi są podpisać kontrakty z bydgoskim klubem bez żadnych gwarancji startów. - To młodzi Szwedzi, żaden z nich nie przekroczył 25 lat - opowiada Tillinger. Prezes klubu nie chciał jeszcze zdradzać nazwisk. Mówi się, że jednym z nich jest Sebastian Alden, w tym roku był związany z ZKŻ (wystartował w ośmiu wyścigach i zdobył średnio 0,875 pkt. na bieg).
Plan B?
Decyzje te nie oznaczają jednak, że sprawy kontraktowe są przesądzone. Tomasz Gollob zwleka z decyzją do 4 listopada, bo wtedy rozpocznie się proces przyznawania licencji na starty w ekstralidze. - Nie wiadomo, co się wydarzy - przekonuje żużlowiec. - Dlatego wolę spokojnie poczekać na rozwój sytuacji.
Wiadomo, że w przypadku, gdy któryś z klubów nie otrzyma zgody na starty w elicie, jego miejsce zajmie Polonia. Wtedy Gollobowi znacznie łatwiej byłoby podjąć decyzję o powrocie do Bydgoszczy. Problem będzie, jeśli do tego czasu Polonia będzie miała podpisane umowy z dwoma zawodnikami z cyklu Grand Prix. A tylko tylu może ich startować w jednej drużynie. - Mam swój plan - zapewnia Tillinger.