Sześciu Polaków do grania, dwóch w zapasie. Teraz obcokrajowcy?
Polski skład mamy zamknięty, teraz zabiegamy o trenera. W tym wypadku nie jest tajemnicą, że naszym głównym kierunkiem jest Litwa. Wiem, czego chcę: trenera zagranicznego, który zna ligę i będzie komunikował się w języku polskim, bo asystentem ma być nadal Jarek Zawadka. Na razie nie ma sensu mówić o nazwiskach, póki nie ma podpisanego dokumentu. Potem będziemy kompletować zagranicznych graczy. Na razie planujemy zatrudnić ich trzech.
Trochę wbrew tendencjom w PLK, gdzie kluby kontraktują czterech lub nawet pięciu takich zawodników.
Pozyskaliśmy Karola, który zajmuje miejsce jednego zawodnika zagranicznego. Drużyna nie może być przeładowana. Na dwie pozycje staramy się mieć po trzech zawodników. Wtedy wszyscy mają swój udział w wyniku, są zadowoleni z minut i udziału w życiu drużyny. Przy zbyt szerokiej rotacji pojawiają się także problemy dla trenera i nie zawsze to dobrze wychodzi. Ten nasz pomysł na zespół sprawdza się i nie ma sensu tego zmieniać.
HIT W PLK.
DLACZEGO KAROL GRUSZECKI WYBRAŁ TORUŃ?
Czy zostawiacie sobie furtkę na transfer last minute w trakcie sezonu?
Zobaczymy, co nam sezon przyniesie. Ewentualne wzmocnienia w trakcie rozgrywek są możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne. Zresztą tak odbyło się to w ostatnim sezonie i z korzyścią dla zespołu. Wiadomo kogo potrzeba w tej chwili: zawodników zagranicznych szukamy na pozycje rozgrywającego, silnego skrzydłowego i środkowego. Na te decyzje ma mieć wpływ nowy trener, bo to on odpowiada za wyniki w największym stopniu.
Pojawiły się informacje, że Cheikh Mbodj już przedłużył kontrakt z Polskim Cukrem, a Kyle'a Weavera chce Rosa Radom.
Ta pierwsza informacja jest nieprawdziwa. Negocjacje trwają, spodziewamy się definitywnej odpowiedzi, ale nie oznacza, że ostatecznej, odmowa jeszcze niczego nie przekreśla. Nie reagujemy na plotki. Mamy swoją politykę, wiemy do czego dążymy i mamy swoją koncepcję. Nie oglądamy się na inne kluby.
TYLE KOSZTUJE POLSKI CUKIER TORUŃ - SPRAWDŹCIE!
W niedzielę wyjeżdża pan do USA. Jak co roku, ale dotąd nie udało się stamtąd przywieźć gracza do Polskiego Cukru.
W ciągu trzech tygodni zobaczę cztery lub pięć campów, zaczynam w Las Vegas, kończę w Nowym Jorku. Obejrzę także turniej Letniej Ligi, ale tam nie liczę na kontrakty, bo grają zawodnicy, którzy są poza naszym finansowym zasięgiem. Zobaczę w akcji sporo zawodników. Można trafić ciekawego gracza, choć nie jest to łatwe, ale to nie jedyny cel takiej wyprawy. Trzeba mieć informacje, można poszczególnych zawodników porównać, nawiązać kontakty z trenerami i menedżerami z całego świata. Po prostu wypada tam być i poszerzać wiedzę o koszykówce.