Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Cukier zaczyna grę o złoto. Jacek Winnicki: - Chcemy wygrać ten finał!

(jp)
Jacek Winnicki drugi sezon prowadzi toruński zespół
Jacek Winnicki drugi sezon prowadzi toruński zespół Sławomir Kowalski
Zaskoczenie w finale? Obie drużyny sposób i styl gry wypracowały w trakcie całego sezonu i nie będą go zmieniać - mówi trener Jacek Winnicki.

Stelmet Zielona Góra - rywal chyba nie budzi jakieś specjalnej grozy w waszym zespole?
- Nie ma co mówi o grozie. Zrobimy wszystko, żeby jak najlepszej wypaść. Nie mieliśmy jakiś szczególnych preferencji. Stal Ostrów byłaby dla nas równe groźnym przeciwnikiem.

Oglądał pan mecze półfinałowe. Jakie wnioski?
- Trudno na tym etapie sezonu mówić o jakiś nowych obserwacjach, wszyscy już zdążyliśmy się świetnie poznać. Stelmet to bardzo mocny zespół, doświadczony, z szeroką ławką rezerwowych. Na pewno cztery mecze w ćwierćfinale i aż pięć w półfinale zostawiły jakiś ślad, ale przy tylu zawodnikach każdy może wziąć na siebie ciężar walki o mistrzostwo.

Takim nowym elementem jest jednak Armani Moore, a raczej jego wielka rola w zespole. W trakcie sezonu awansował z głębokiego rezerwowego na lidera w play off.
- To prawda, zwłaszcza w tym ostatnim meczu zagrał bardzo dobrze. Nie można jednak zapomnieć o możliwościach Koszarka, Kelatiego, Hrycaniuka czy Dragicevicia. Są także świetni gracze drugoplanowi, jak Zamojski, Gruszecki czy Mokros, którzy w każdej chwili mogą odegrać ważną rolę na parkiecie. Nie możemy liczyć, że zatrzymanie jednego czy dwóch koszykarzy zapewni nam zwycięstwo. Wcale nie będzie łatwiej i musimy po prostu zatrzymać cały zespół.

Rosę Radom i Czarnych Słupsk we wcześniejszych rundach zdominowaliście fizycznie pod koszami. Ze Stelmetem będzie trudniej, może trzeba poszukać innych przewag?
- Musimy zagrać swoją koszykówkę, wykorzystać każdą szansę. Nie mamy na papierze żadnej przewagi nad Stel-metem, ale na szczęście mistrzostwo trzeba wygrać na parkiecie, a nie na papierze.

Stelmet w piątym meczu ze Stalą nie wyglądał specjalnie na zmęczonego. Ciężko będzie zabiegać rywala jak Czarnych w półfinale.
- Nie będziemy mieli takiego celu. Musimy koszykarko ustać przeciwnikowi, zatrzymać jego szybki atak, zagrać własny atak pozycyjny bez strat, które napędzają Stelmet. To nasze podstawowe założenia.

Przeciwnik zagra z marszu o złoto, wy znowu musieliście czekać osiem dni.
- Mieliśmy taką sytuację w półfinale. Wszyscy się martwili, a okazało się, żeby to wyszło na naszą korzyść.

Polski Cukier zagra w finale bez presji. Nikt pewnie na was nie postawi oprócz kibiców z Torunia.
- Tak będzie, ale od początku play off nie zwracamy uwagi na opinię i typowania. Mamy prostą strategię: szykujemy się na walkę o złoto, nie chcemy jedynie rozegrać finału, ale go wygrać. Osiągnęliśmy już do tej pory wielkie rzeczy, nigdy toruński zespół nie zaszedł tak daleko, ale jeszcze sezon się nie zakończył.

Dla pana to 15 finał w karierze po drugiej stronie debiutant, Artur Gronek. Może to jest nasza przewaga?
- Trener jest ważną postacią zespołu, to nie oni jednak grają. Nie wyobrażam sobie, żeby coś mogło nas tak całkowicie zaskoczyć ze strony rywala. Stelmet musi przede wszystkim zregenerować siły, jeszcze do poniedziałku pracował nad Stalą Ostrów. Postaram się jednak wykorzystać swoje doświadczenie, choć na tym etapie można jedynie zmieniać drobiazgi. Takim był np. Anthony Goods w półfinale z nami, który w serii z Anwilem nie zaistniał, a w meczach przeciwko naszej drużynie był wyróżniającym się graczem. Generalnie jednak obie drużyny sposób i styl gry wypracowały w trakcie całego sezonu i na pewno nie będą go zmieniać w ciągu dwóch dni.

Twarde Pierniki w drodze do Zielonej Góry. Zobaczcie zdjęcia!

Który z tych swoich finałów pamięta pan najlepiej?
- Każdy jest taki sam, w każdym emocje są tak samo wielkie i zawsze gra się o zwycięstwo. Choć, oczywiście, najdłużej pamięta się te zwycięskie.

Ten z Polskim Cukrem jest chyba najmniej spodziewany. Gdzie pan stawia ten sezon w swojej hierarchii zawodowej?
- Bardzo wysoko. To wielki sukces, ale nie tylko mój. Złożyła się na niego praca całego sztabu: Jarka Zawadki, Dominika Narojczyka, Marcina Gładysza, to sukces zawodników, ale także klubu pod kierownictwem prezesa Macieja Wiśniewskiego. To jest cała organizacja i teraz łączy na jeden wspólny cel: wygrać ten finał.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Zobacz także: Sportowe Podsumowanie Weekendu - odcinek 10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska