Wolontariusze fundacji Jurka Owsiaka rozkładali niedawno we Włocławku "ranne" pluszaki. Teraz powstała społeczna inicjatywa mieszkańców, aby pomodlić się za dwulatka, który w szpitalu walczy o życie i przy okazji pomóc wychowankom Domu Małego Dziecka we Włocławku.
Przeczytaj także: Miś przed domem pobitego Marcelka czyli akcja "Nie bij mnie, kochaj mnie!"
Marsz zaplanowano na najbliższą sobotę, rozpocznie się o godzinie 15. Uczestnicy spotkają się przed katedrą i przejdą ulicami miasta do domu, w którym doszło do tragedii, następnie ulicą Wieniecką, Budowlanych i Sielską do domu dziecka.
- Chcemy uczulić ludzi na przemoc wobec dzieci - mówi Tomek Langa, jeden z inicjatorów marszu. - Zachęcić do reagowania w podobnych sytuacjach, ale przede wszystkim chcemy zapobiegać takich dramatom.
Organizatorzy akcji zachęcają również do przekazania zabawek, ubranek, które trafią do podopiecznych domu dziecka przy ulicy Sielskiej.
Nie wszystkim się podoba
Pomysł już spotkał się z pozytywnym odzewem wielu mieszkańców miasta. Jak informują organizatorzy, uczestnictwo w marszu zadeklarowało ponad 300 osób. Do udziału w akcji zaproszono między innymi włocławskich harcerzy. - Nie ukrywam, że liczymy na masowy udział włocławian - mówi Tomek Langa.
Jednak akcja spotkała się również z negatywnymi reakcjami. Organizatorzy otrzymali sygnały od matki Marcelka, która jest niezadowolona z pomysłu marszu. Uważa go za zbędną demonstrację pod jej domem. Na te zarzuty inicjatorzy odpowiadają spokojnie. - Chcemy tylko wspólnie pomodlić się o zdrowie tego malucha - dodaje Langa.
Zaraz po marszu wszystkie zebrane zabawki, ubranka zostaną przekazane do Domu Małego Dziecka przy ulicy Sielskiej. Zabawki można przekazać wcześniej, wystarczy tylko skontaktować się z inicjatorami przedsięwzięcia na facebooku.
Malec walczy o życie
Stan zdrowia pobitego dwulatka nadal jest bardzo ciężki. Od 16 lutego chłopiec nie odzyskał przytomności. - Zmiany w mózgu są nieodwracalne - mówi doktor Hanna Streich, koordynatorka w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. - Mam obawy, czy się wybudzi.
Lekarze nie są w stanie nic więcej dla chłopca zrobić. Małemu podawane są leki podtrzymujące czynności życiowe. Mężczyzna, który wezwał pogotowie do Marcelka, został zatrzymany. Zgromadzone dowody i zeznania świadków okazały się na tyle mocne, że policja już następnego dnia postawiła zatrzymanemu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu chłopca.
Podczas przesłuchania w prokuraturze mężczyzna przyznał się do winy. Prokuratura skierowała wniosek do sądu o tymczasowy areszt. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Przeczytaj także: Patryk K. przyznał się, że pobił 2-letniego Marcelka. Trafił do aresztu. Zmaltretowany chłopczyk jest w śpiączce farmakologicznej
Czytaj e-wydanie »