- Oglądaliśmy Mostowiaków i jakoś światło zaczęło przygasać. Mówię: pewnie prąd wyłączą i rzeczywiście za chwile już go nie było - mówi pan M.
- Posiedzieliśmy jeszcze trochę przy świeczkach i poszliśmy spać. Nie poleżałam zbyt długo, z łóżka wyrwał mnie huk, wybiegłam na zewnątrz, a tu cała góra się paliła, eternit strzelał - dodaje lokatorka domu.
Akcja gaszenia trwała kilka godzin. Wzięli w niej udział druhowie z jednostki PSP w Golubiu-Dobrzyniu, których wsparła OSP.
- Chciałem jeszcze gasić dom, ale strażaki jak przyjechali to mnie odciągnęli. Byłem bezsilny - relacjonuje pan M.
Podczas pożaru nikt nie doznał poważnych obrażeń. Można mówić o szczęściu w nieszczęściu. Tym bardziej, że w domu mieszkała starsza kobieta, która nie porusza się samodzielnie.
- W nocy poszkodowani znaleźli schronienie u najbliższych. Obłożnie chora trafiła na pogotowie i znaleźliśmy jej tymczasowe schronienie w hospicjum w Rypinie, gdzie będzie miała zapewniona fachową opieką. Dla pozostałych poszkodowanych gmina zorganizowała mieszkania zastępcze - w pałacu w Zbójnie i Domu Nauczyciela w Klonowie - mówi wójt gminy Zbójno Grzegorz Tułodziecki.
Kilkunastu gminnych pracowników i kilka pojazdów wzięło udział w przeprowadzce pogorzelców. Państwo również mogą im pomóc. Potrzeba przede wszystkim mebli, kołder, sprzętu agd, przyborów kuchennych, odzieży, wszystkiego, co potrzebne do normalnego życia. Przydadzą się też zabawki. W domu było dziecko.
Osoby, które chcą pomóc mogą kontaktować się z naszą redakcją lub Urzędem Gminy w Zbójnie.