- Pokryliśmy dach papą, ale na blachodachówkę czy dachówki nie mamy - opowiada Martyna Rybarczyk z Wierzchucina Królewskiego. - Dziadek mieszka w domku gospodarczym, babcia na noc jedzie do wnuka. W pokoiku dziadka wstawiliśmy piec typu koza, bo za grzanie na prąd przyszło zapłacić 770 zł. Jutro będą wylewać podłogi.
- Firma ubezpieczeniowa nasze straty, a nawałnica uszkodziła nie tylko budynek mieszkalny, także gospodarczy i stodołę, dostaliśmy 26 tysięcy złotych. Spór jest w toku. 4,5 tys. zł dostaliśmy od gminy Zakrzewo. Z dobrego serca. I za to ogromne dzięki. Gmina Koronowo obiecuje, że mamy dostać 7 tysięcy złotych z Fundacji KGHM... Z pomocy „rządowej” M-GOPS wypłacił tylko 6 tys. zł.
Znaczenie najpopularniejszych imion. Zobacz koniecznie!
- Całe życie mieszkałam w tym domu z dziadkami (79 lat i 82 lata), i wujkiem, który zmarł 3 października. W zeszłym roku wyprowadziłam się do męża, 300 metrów dalej, do teściów, ale nadal jako właścicielka domu jestem zameldowana u dziadków. Jestem tam codziennie, ze względu na ich wiek pomagam im w prowadzeniu domu. Po nawałnicy komisja z ko-ronowskiego ośrodka pomocy społecznej pod moją nieobecność przeprowadziła wywiad środowiskowy. Na tej podstawie wyznaczono moją babcię jako osobę uprawnioną do otrzymania pomocy rządowej. Ale w akcie notarialnym dziadkowie mają zapisaną służebność osobistą. Gdyby dożywocie, to pomoc by się należała. Ja też nie mogę dostać, bo choć jestem tam zameldowana, to w tym domu nie mieszkam. I koło się zamyka.
Po odmowach Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej skargę skierowałam do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Bydgoszczy. Czekam na rozstrzygnięcie. Nie wiem, co robić.
Pani Martyna twierdzi, że rodzin, które nie kwalifikują się do pomocy rządowej zna pięć. W Wierzchucinie Królewskim, Dziedzinku i Wiskitnie.
- My też nie kwalifikujemy się do pomocy rządowej - mówi pan Krzysztof z Wiskitna. - Bo przepisałem dom na córkę, która z nami nie mieszka, a zamiast wpisać: za dożywocie, mamy: służebność...
U pana Krzysztofa nawałnica zniszczyła dach w 65 proc., stropy w 70, ściany w 20, posadzki, kominy w 70... Łączna ocena zniszczeń budowlanych: 46,5 proc. Dom był ubezpieczony, na ponad 200 tys. zł, ale ubezpieczyciel wypłacił tylko 1/4 tej kwoty. A na remont trzeba 100 tys. zł...
- W trzy osoby, z żoną i mamą, mieszkamy teraz w jednej izbie, w przybudówce. Mamy zabezpieczony dach, bo dostaliśmy od darczyńcy z Krakowa blachodachówkę. Ale więcej bez pieniędzy nie da się zrobić!
Sprawą pana Krzysztofa zajmowali się już gmina Koronowo i Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
"Rozwód kościelny". Powody, które mogą unieważnić małżeństwo...
5 listopada wraz żoną pan Krzysztof napisał do ministra spraw wewnętrznych i administracji, Mariusza Błaszczaka - „z prośbą o pozytywne rozstrzygnięcie problemu, który wyłonił się w związku z z zasadami udzielania pomocy ze środków rezerwy celowej państwa na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych.(...) Generalnie chodzi o katalog osób uprawnionych do uzyskania pomocy”.
Służebność - zdaniem pana Krzysztofa - niczym się nie różni od prawa dożywocia. Pomoc przysługuje też osobom ze spółdzielczym prawem do lokalu, a nawet najemcom mieszkań. - Przecież my mamy „silniejsze” od nich prawo korzystania z budynku - mówi pan Krzysztof. I prosi pana ministra o „ewentualną korektę zasad” i „zrównanie naszych praw z najemcami, dożywotnikami i osobami, którym przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu.”
I trudno odmówić mieszkańcowi Wiskitna racji. Co na to minister Błaszczak?
Info z Polski - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju [16.11.2017]