Do czwartku rano strażacy z powiatu świeckiego 51 razy wyjeżdżali gasić płonące trawy. To problem coroczny, wynikający z tego, że suchą trawę prościej spalić niż przekopać.
Jednak strażacy stanowczo odradzają wypalanie, bo po suchej trawie ogień rozprzestrzenia się niezwykle szybko, także ze względu na wiatr. Co rok odpowiedzialni za wypalanie tracą nad nim kontrolę.
Czytaj: Po raz drugi stracili dom. Pierwszy odebrał im komornik, drugi - pożar
- W tym roku najpoważniejszy był pożar traw w Głodowie nad jeziorem Radodzierz, doszło do niego we wtorek - uzupełnia Paweł Puchowski, rzecznik straży pożarnej w Świeciu. - Jeden pan wypalał przewody elektryczne na suchej trawie. Ogień rozniósł się błyskawicznie. Gdyby nie nasza interwencja, objąłby cztery domki letniskowe.
Winny zagrożenia poniesie za to konsekwencje, bo policja była na miejscu i zna jego dane. - Jednak rzadko udaje się ustalić sprawcę wypalania traw - ubolewa Puchowski.
Przestrzega on Czytelników przed niebezpieczeństwem, które zagraża im samym, gdy ogień rozniesie się po trawie. - W tym roku w Polsce było kilka przykładów poparzeń stóp i podtrucia dymem, z którego człowiek nie mógł się wydostać. Jest nawet jedna ofiara śmiertelna wypalania traw - dodaje Paweł Puchowski.