- Syn uczy się w technikum w Bydgoszczy. Dwa razy w tygodniu kończy lekcje na tyle późno, że musimy po niego jeździć do Bydgoszczy, bo o tej porze nie ma już żadnego autobusu do domu - mówi mama piętnastoletniego Szymona. - Gdybyśmy mu nie pomogli, musiałby zrezygnować z tej szkoły.
- Córka jednego dnia kończy zajęcia w pracowni przed godziną 19, a następnego rozpoczyna lekcje o 8. Jak ma się przygotować do zajęć? Gdzie czas na odpoczynek? - pyta inna bydgoszczanka, mama drugoklasistki. - Zgłaszaliśmy tę sprawę wychowawcy, ale rozłożył ręce: pierwszoklasistów jest tak dużo, że nie da się inaczej ułożyć planu, więc cierpi na tym też starsza młodzież.
Do problemów z późno kończącymi się lekcjami trzeba dodać jeszcze liczne klasy, tłok na przerwach i zajęcia w innych budynkach. Tak wygląda rzeczywistość w wielu placówkach w regionie, o czym niejednokrotnie pisaliśmy.
Przeczytaj także: Składka na radę rodziców - dobrowolna czy nie? Rodzice mają mętlik w głowie
Zapytali dyrektorów
Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy postanowiło jednak sprawdzić, czy faktycznie podwójny rocznik pierwszoklasistów skomplikował sytuację w szkołach.
- Od początku roku szkolnego opinii publicznej jest prezentowany obraz szkoły ponadpodstawowej, w której dyrektorzy mają ogromne trudności ze znalezieniem i zatrudnieniem nauczycieli, w której panuje dwuzmianowość i wielu uczniów kończy swoje zajęcia bardzo późnym popołudniem lub wieczorem - twierdzi Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty. - To, że znacznie zwiększona liczba uczniów klas pierwszych w liceum, technikum i szkole branżowej ma wpływ na funkcjonowanie tych szkół,nie ulega żadnej wątpliwości. Ale by dowiedzieć się, jak faktycznie wygląda sytuacja, poprosiłem dyrektorów samorządowych szkół ponadpodstawowych o wypełnienie arkusza monitorowania. Wszystkich 150 dyrektorów odpowiedziało pozytywnie.
Dyrektorzy podali informacje m.in. o godzinach trwania zajęć, długości przerw, a także liczbie uczniów dojeżdżających do szkoły.
- Interesowała nas z ianowość, którą określa tzw. współczynnik zmianowości, czyli liczba oddziałów podzielona przez liczbę pomieszczeń - wyjaśnia Gralik. - Im więcej oddziałów, tym mniej pomieszczeń, a wówczas współczynnik zmianowości jest większy i czas pracy w szkole teoretycznie może się wydłużyć.
Według danych kuratorium szkół, w których współczynnik zmianowości jest większy niż 1 jest 16. - W województwie mamy jedną szkołę z dwuzmianowością. To Zespół Szkół Budowlanych w Bydgoszczy, gdzie jest dwa razy więcej oddziałów niż pomieszczeń - informuje kurator.
Z arkusza wynika również, że lekcje trwają długo w Zespole Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Bydgoszczy oraz Zespole Szkół Technicznych w Żninie.
W zestawieniach ujęto też liczbę uczniów kończących lekcje po godz. 18 i 19. Jest ich 1191. Raz w tygodniu lekcje po 18 kończy 751 osób, a dwa razy w tygodniu - 184. Kurator przekonuje, że procentowo to bardzo mała grupa - 1,46 proc. uczniów.
W porównaniu z ubiegłym rokiem szkolnym zwiększyła się natomiast znacznie, bo o 8 tysięcy liczba osób dojeżdżających do szkoły. Obecnie jest to prawie 20 tys. uczniów. Do internatów i burs w regionie z powodu braku miejsc nie zostało przyjętych 222 chętnych.
Tyle statystyki kuratorium. Dyrektorzy szkół zwracają jednak uwagę, że problem z przepełnionymi szkołami i brakiem miejsc w internatach nie zniknie w przyszłym roku szkolnym ani w kolejnym. Będzie tak przez najbliższe trzy - cztery lata.
Smaki Kujaw i Pomorza odcinek 6
