Czy wyjazd oficjeli z Bydgoszczy do Izraela na seminarium "tramwajowe" był potrzebny?
Komentuj na forum
Jan Siuda, szef bydgoskich drogowców, i Lucyna Kojder Szweda, zastępca prezydenta miasta, pojechali do Izraela na zaproszenie tamtejszego ministerstwa transportu. Konferencja z udziałem prywatnych firm budowlanych była poświęcona organizacji i nadzorowi transportu publicznego.
Kojder-Szweda mówi, że ratusz przyjął izraelskie zaproszenie, ponieważ w Tel Awiwie i Jerozolimie powstają właśnie dwie długie linie tramwajowe: jedna czternasto-, druga dwudziestotrzykilometrowa.
- My też przymierzamy się do budowy dwóch linii - z dworca do Śródmieścia i do Fordonu. Z Izraela przywieźliśmy wiedzę i doświadczenie, na co musimy uważać, żeby uniknąć błędów i problemów - zaznacza zastępca prezydenta.
Wiceprezydent Lucyna Kojder - Szweda nie ukrywa, że za wyjazd częściowo zapłaciło miasto.
- W takich przypadkach to normalne - mówi zastępca prezydenta. Pytana o wysokość poniesionych przez ratusz kosztów, mówi: - Nie interesowałam się tym, ale to nie są duże kwoty.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy sie, że koszt wyjazdu to cztery tysiące złotych. Obejmował m.in. delegacje i dwa bilety lotnicze w stronę powrotną.
Jeden z naszych informatorów śmieje sie, że zarząd dróg miejskich miał kłopoty z wymianą złotówek na dolary w bankach na delegację dla dyrektora.
Zdaniem Kojder-Szwedy, tramwaj do Fordonu powinna zbudować spółka publiczno - prywatna. Jak zapewniła, na seminarium byli też obecni przedstawiciele innych polskich miast. Jakich, nie potrafiła powiedzieć.
Za dwa tygodnie dowiemy się, kto przygotuje projekt techniczny tramwaju do Fordonu. Chętnych jest siedem firm - to krajowe i zagraniczne konsorcja.
Najtańsza oferta za dokumentację to koszt 4 milionów złotych, najdroższa -16 milionów.