Gmina wypowiedziała umowę na dostawy ciepła do bloków szubińskiej spółdzielni mieszkaniowej. Władze spółdzielni nie zgadzają się z decyzją i sprawa trafiła do sądu.
Początek porządków
Zdaniem burmistrza rozwiązanie umowy jest po prostu wstępem do uporządkowania ciepłownictwa.
- Teraz jest taka sytuacja, że te kotłownie nawet nie leżą na naszym terenie - mówi burmistrz Jacek Kaczmarek. - Część leży na gruntach spółdzielni, cześć na terenie nieistniejących SKR-ów. Spółdzielnia płaci za ciepło, ale my musimy kotłownie utrzymać, zatrudniać palaczy. To trzeba uregulować. Poza tym spółdzielnia płaci nam bardzo niskie stawki za ogrzewanie. Chcemy uregulowania relacji ZGK- spółdzielnia mieszkaniowa-gmina.
**_Gminne obowiązki
Tymczasem prezes szubińskiej spółdzielni mieszkaniowej, do której należy część łabiszyńskich bloków, uważa że to gmina ma obowiązek zapewnić mieszkańcom ogrzewanie.
- My chcemy kupować ciepło. Wszędzie tak jest, że nie produkujemy ciepła tylko je kupujemy - mówi prezes Remigiusz Kasprzak. - _Nie zgadzam się z decyzją gminy. Zasięgałem opinii i wszyscy przyznają spółdzielni rację. Zresztą nie tylko nas dotyczy wypowiedzenie umowy, ale także wspólnot mieszkaniowych. Chcemy jednak z burmistrzem spotkać się i dojść do porozumienia. Czekam też na decyzję sądu administracyjnego.
_Władze spółdzielni zapewniają, że uszanują wyrok nawet jeśli będzie dla nich niekorzystny. Nie oznacza to jednak, że zmodernizują stare kotłownie.
- Możemy najwyżej poszukać kogoś, kto wybuduje kotłownie i będzie je obsługiwać. My będziemy ciepło kupować dla lokatorów - mówi Remigiusz Kasprzak. - Burmistrz mówi o niskich stawkach jakie płacimy. Owszem one są mniejsze niż w ościennych miejscowościach. Ale jaki jest stan kotłowni? Łabiszyńskie kotłownie można porównać do starego samochodu syrenki, podczas gdy wszędzie wokół mają już mercedesy. W Łabiszynie wszystko jest na przysłowiowych sznurkach.
**Zimno nie będzie
O potrzebie modernizacji osiedlowych kotłowni wie także burmistrz. Gmina nie jest jednak w stanie przeprowadzić tej inwestycji z własnego budżetu.
Jacek Kaczmarek i Remigiusz Kasprzak, zapewniają, że mimo różnicy zdań nie dojdzie do takiej sytuacji, że ludzie zostaną pozbawieni ciepła. Okres wypowiedzenie aktualnej umowy kończy się w czerwcu.
- To jest i dużo i mało czasu. Do kolejnego sezonu jest dużo czasu, ale jeśli mielibyśmy rozpocząć procedury związane z przebudowa kotłowni to mało_ - uważa prezes spółdzielni mieszkaniowej.
W najgorszym przypadku gmina i spółdzielnia nadal będą wymieć korespondencję. A kiedy nadejdą kolejne chłody do pracy ruszą znów stare piece.
