Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przychodzi rajca do posła. Weźcie prezesa, zastępca będzie nasz...

Dariusz Knapik [email protected] tel. 52 32 63 141
Dziennikarze Radia PiK robią swoje. Czy nasi politycy dadzą im spokojnie pracować?
Dziennikarze Radia PiK robią swoje. Czy nasi politycy dadzą im spokojnie pracować? Jarosław Pruss
Kujawsko-pomorski SLD chciał zrobić zamach na Radio PiK. Ale z planów wyszły nici. I wstyd.

Asystenci i współpracownicy posła PO Tomasza Lenza przecierali oczy ze zdumienia. Bo nie pamiętali, kiedy w partyjnym mateczniku Platformy, gdzie urzęduje sam jej regionalny szef, gościł ostatnio działacz SLD. I to jaki? Przewodniczący toruńskiej Rady Miasta, bliski znajomy prezydenta Torunia Michała Zaleskiego i okręgowy szef Stowarzyszenia Ordynacka. Marian Frąckiewicz. A także asystent wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha, ale to już wiedza dana tylko nielicznym.

Tej wizyty nie odnotowano nawet w poselskim rozkładzie jazdy, trzeba było przesuwać terminy innych spotkań. Obaj panowie konferowali za zamkniętymi drzwiami. Ale co nieco spoza nich przeciekło.

Złożył mi ofertę

- Nie będę nikogo krył - mówi poseł Lenz. - Przedstawiciel SLD złożył mi ofertę. Wyrzucamy szefa Radia PiK i poszerzamy zarząd do dwóch osób. PO wyznacza swojego prezesa, a SLD weźmie fotel jego zastępcy. Kandydata już mieli, padło nawet nazwisko. Zaniemówiłem. Bo nie wyobrażam sobie, by szanujący się polityk odważył się ingerować w wybór szefów publicznego radia. Ja w każdym razie w takie gierki się nie bawię.
- Kto u pana był?
- Powiem tylko, że jest to toruński radny.
- Nazwisko nie padnie?
- W Toruniu jest tylko kilku radnych lewicy.
- I co pan zrobił w tej sprawie?
- Włączyłem internet, bo nawet nie znałem składu rady nadzorczej Radia PiK. Na liście zobaczyłem nazwisko osoby, którą osobiście znam. Zadzwoniłem, bo chciałem się dowiedzieć, o co tu chodzi? Nawet nie wiedziała, że za parę dni zbiera się rada. Potem jednak przejrzała pocztę i rzeczywiście, było zawiadomienie. Ale radny, który u mnie był, znał dokładną datę.
- Ale, co pan zrobił?
- Rozmawiając z członkiem rady nadzorczej Radia PiK, powiedziałem mu wprost o tej ofercie SLD, żeby wiedział, co się święci. I oświadczyłem, że ja w to nie wchodzę. I może być pewien, że ze strony PO nie będzie żadnych nacisków, kto ma zasiąść na jakim fotelu.

Ludzie pana widzieli...

Kilka godzin po tej rozmowie już znam nazwisko poselskiego gościa. Pytam więc rajcę Frąckiewicza, czy spotkał się ostatnio z posłem Lenzem?
- Nie widziałem się z nim już dość dawno.
- A trzy tygodnie temu? Są ludzie, którzy pana widzieli.
- A tak, widziałem się z nim.
- Mówiliście o Radiu PIK?
- Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, ale Radio PiK? Nie przypominam sobie.

Przytaczam więc słowa posła Lenza. Frąckiewicz kategorycznie zaprzecza. Potem jednak przyznaje, że może rozmowa dotyczyła też kształtu przyszłego zarządu radia. Ale na pewno nie było ani słowa o tym, kto miałby miałby zająć te stanowiska. On przecież nie uczestniczy w spotkaniach rady nadzorczej, a to tam zapadają decyzje.

Zdecydował jeden głos

Jakby na zamówienie toruńskiego szefa Ordynackiej kilka dni później, na zebraniu rady nadzorczej radia, padł wniosek, by tuż przed planowanym teraz konkursem na szefa rozgłośni rozszerzyć zarząd do dwóch osób. Koniec końców odrzucono go stosunkiem głosów 3:2.

Wniosek złożył dr Sylwester Bejger z UMK. Na wszelkie pytania naukowiec odsyła mnie jednak do szefa rady nadzorczej. Bo jest zasada, że to on rozmawia z prasą. Pytam więc, czy szef rady zna również powody, którymi kierował się dr Bejger składając swój wniosek? - Wolałbym się nie wdawać w żadne dyskusje, jestem lojalny wobec kolegów i przewodniczącego, ale przede wszystkim wobec siebie i zasad mojego postępowania - ucina pan doktor. Zaprzecza też, by miał jakiekolwiek związki z Ordynacką.

Szef rady, prof. Roman Bäcker też się nie pali do udzielania informacji. Dopiero podczas drugiej rozmowy telefonicznej potwierdza moje nieoficjalne informacje. Pytam, czy to prawda, że on też głosował za dwuosobowym zarządem? Profesor nie odpowiada. A potem pyta mnie, czy chcę się z nim umówić na dłuższą rozmowę...

Podczas spotkania przedstawia swą receptę na Radio PiK. Przede wszystkim brakuje mu tożsamości regionalnej. Nie może to być tylko Bydgoszcz czy Toruń, ale całe województwo. Stąd właśnie w ogłoszonym teraz konkursie na prezesa Radia PiK zwracać się będzie wielką uwagę na sposób realizacji misji radia regionalnego. Jego zdaniem drugi członek zarządu bardzo by pomógł w realizacji tej polityki. Profesor podkreśla, że tylko i wyłącznie takie powody kierowały nim, gdy oddał głos za dwuosobowym zarządem. Bo każdy, kto zna jego życiorys, nie ma chyba wątpliwości, że jest w stanie ulegać jakimś naciskom politycznym.

Nazywam się Jerzy Wenderlich...

Prezesem Radia PiK jest długoletni dziennikarz, laureat wielu nagród Michał Jagodziński. To on w 1990 roku tworzył z naszej rozgłośni radio publiczne. W ubiegłym roku wystąpił do ministra skarbu o obniżenie swej pensji. Z powodu sytuacji finansowej radia i na znak solidarności z załogą. Prośbę spełniono. Ale w oczach pewnych polityków prezes ma istotny feler. Bo gdy znów zasiadł w fotelu, był rok 2006. Rządziło PiS.

Były prezes PiK, dziś członek jego rady programowej, wicewojewoda Zbigniew Ostrowski nie ma wątpliwości, że rozszerzanie zarządu nie wyszłoby radiu na zdrowie. Zespół zmalał do 77 osób, abonament spadł z 9 do niespełna 7 milionów itd. Nie kryje, że konkurs może wygrać osoba miła lewicy czy innej partii. Ale jemu się marzy, by to była osoba miła radiu. Politycy mają to jednak głęboko w nosie. - Tak, pan Frąckiewicz to mój współpracownik - przyznaje wicemarszałek Sejmu, szef toruńskiej SLD Jerzy Wenderlich. - Ale ja się nazywam Jerzy Wenderlich i nie widzę powodów by się odnosić do spraw, które mnie nie dotyczą. Skąd do mnie to pytanie? Rozmawiał w jakiejś sprawie, niech się tłumaczy. Mnie to nie obchodzi!

- Ja nic nie wiem - twierdzi kujawsko-pomorski lider SLD Krystian Łuczak. - Podobnie jak żaden z członków Zarządu Wojewódzkiego SLD. Jak więc mogę komentować coś, o czym nie mam pojęcia?
A radny Frąckiewicz wciąż wydzwania do Lenza, poseł nie odbiera jednak jego telefonów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska