Bydgoska Wojskowa Komenda Uzupełnień nie przeżywa oblężenia kandydatów, którzy marzą o przeszkoleniu na poligonie. W pierwszych dniach marca zgłosiło się zaledwie 18 ochotników i nie jest to nadzwyczajny wynik. Może z pomocą w promocji obronności przyjdą posłowie?
Służby mundurowe nie są obce Januszowi Dzięciołowi, grudziądzkiemu parlamentarzyście. - Wiem, że posłowie ustawowo są zwolnieni z poboru, ale jeśli podejdziemy do sprawy z przymrużeniem oka, to chętnie pojadę na poligon. Lecz nie widzę sensu w prężeniu się w mundurze, żeby tylko pokazać, iż posłowie pojechali tam na szkolenie.
Janusz Dzięcioł zakończył służbę wojskową w stopniu starszego kaprala (dwa lata w ubezpieczeniu lotów, specjalista latarni elektroświetlnych do startu i lądowania samolotów). - Nigdy nie miałem kłopotu z rozkładaniem i składaniem "kałasznikowa", robiłem to z zamkniętymi oczami - zapewnia poseł Dzięcioł. Pistolet P64 też nie jest mu obcy (wspólne szkolenie strażników miejskich z policją).
- Starsze modele broni nie są dla mnie problemem, ale z obecnymi - musiałbym się zapoznać, żeby robić to sprawnie - trzeba ćwiczyć. Bronią powinni posługiwać się w Polsce tylko ludzie, którzy mają z nią do czynienia, a cała reszta - niekoniecznie - uspokaja poseł Dzięcioł. - Broń nie służy do zabawy i trzeba ją traktować z respektem. Ale zabawa na poligonie - z pewnością byłaby dla posłów fajna. Zapiszę się.
- Przez sentyment do wojska - zapiszę się i pojadę! - deklaruje poseł Tomasz Lenz (PO), który odsłużył dwa lata w toruńskiej artylerii (bombardier). Na sali plenarnej poseł Lenz siedzi obok wiceministra obrony narodowej Czesława Mroczka. - Czesiu - mówi poseł Lenz - ćwiczenia - tak, ale trzeba jeszcze pokazać rozkładanie i składanie broni i wtedy zobaczymy, kto co pamięta.
- Sądzę, że parlamentarzyści, jak wszyscy inni obywatele płci męskiej, powinni przechodzić przeszkolenia, żeby nie zapomnieć tego, czego kiedyś nauczyli się w wojsku - mówi Tomasz Lenz.
- Czuję się młodo, ale w wieku 46 lat WKU chyba już by mnie nie wzywała. Odniosłem wrażenie, że marszałek Sikorski zaproszenie na poligon potraktował jako wydarzenie towarzyskie - chociaż ze strzelaniem.
- Radosław Sikorski mówił o tym z uśmiechem i sarkazmem, dlatego nie wiem, czy to był żart spowodowany deklaracją posłanki Pawłowicz, ale pojadę - zapewnia Łukasz Krupa, były poseł Twojego Ruchu.
- Mam kategorię "A", ale wojsko mnie ominęło, bo uczyłem się i studiowałem, a po skończeniu studiów zostałem ustawowo przeniesiony do rezerwy. Nigdy nie miałem żadnego szkolenia wojskowego. Z czystej ciekawości chętnie bym poćwiczył.
Poseł Łukasz Zbonikowski (PiS) z przyjemnością skorzysta z ćwiczeń na poligonie. Sam, co prawda, nie służył, ale dzieciństwo i młodość spędził w koszarach (ojciec był oficerem). - Plan zabezpieczenia obrony narodowej leży na łopatkach, jesteśmy zupełnie rozbrojeni i nieprzygotowani do ewentualnego ataku - stawia diagnozę poseł Zbonikowski. - W PRL-u obywatele byli skoszarowani i należeliśmy do bloku, który miał atakować Zachód, ale teraz zupełnie się rozbroiliśmy. Przeciętny mężczyzna w Polsce nigdy nie był przeszkolony i nie wie, gdzie miałby się stawić w razie mobilizacji. Młodzi ludzie nie znają wojskowych stopni i nawet nie wiedzieliby, przed kim stoją w szeregu. Na poligon pojadę.
Posłanka Iwona Kozłowska (PO) ofertę wyjazdu poligonowego przyjęła ze śmiechem. - Nie, nie pojadę - mówi. - Gdyby była potrzeba obowiązkowego szkolenia, to nikt z nas by nie odmówił, ale z własnej woli - nie. Angażuję się w sprawy, które do mnie należą. Ustępuję miejsca młodszym i sprawniejszym. Propozycję marszałka potraktowałam z przymrużeniem oka.
Czytaj e-wydanie »