Czy o propozycjach podatkowych przedstawionych w sobotę przez Zytę Gilowską wiedział premier? Do wczoraj nie było to pewne. Zaczęło się od wypowiedzi Ludwika Dorna, wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji, który w poniedziałkowym programie Moniki Olejnik "Prosto w oczy" oświadczył, że propozycje zmian w podatkach nie były uzgodnione z rządem. To wywołało konsternację. Jan Rokita (PO) oświadczył, że Zyta Gilowska "w jakiejś mierze pozostaje w rządzie ciałem obcym". Tymczasem lider LPR Roman Giertych stwierdził wczoraj w radiowej Trójce, że to zapowiedzi podatkowe Gilowskiej wywołały poniedziałkowy kryzys parlamentarny. - W moim przekonaniu - tu się zgadzam z panem premierem Dornem - za całe zamieszanie w największym stopniu odpowiada pani premier Gilowska, dlatego, że zaproponowała ustawy podatkowe, nie konsultując się z rządem, z premierem, z własnym zapleczem politycznym PiS-u i nie konsultując z zapleczem parlamentarnym, czyli z radą stabilizacyjną - powiedział Giertych. Wczoraj rzecznicy obu ministerstw byli dla nas nieuchwytni, a całe zamieszanie wyjaśniał premier. Oświadczył, że nie widzi nic złego w wypowiedzi Ludwika Dorna, bo propozycje podatkowe były co prawda konsultowane z nim, ale nie z całą Radą Ministrów. - Gdy będą to konkretne projekty ustaw, wówczas będzie to stanowisko Rady Ministrów - stwierdził Kazimierz Marcinkiewicz. Według niego, propozycje wicepremier Zyty Gilowskiej są punktem wyjścia do dalszych prac. Premier zapewnił, że prace nad ulgami na dzieci (według Gilowskiej nie stać budżetu na takie rozwiązanie) nadal trwają.
IZABELA DEMBNA
Poszło o ulgi na pociechę
- Nie ma konfliktu między Ludwikiem Dornem a Zytą Gilowską, a propozycje podatkowe przedstawione przez panią wicepremier były ze mną konsultowane - zapewniał wczoraj premier Kazimierz Marcinkiewicz.