Do Warszawy wybrali się starosta Stanisław Skaja, wicestarosta Przemysław Biesek i dwóch członków komitetu protestacyjnego: Krzysztof Babiński i Bogdan Danecki. - Jesteśmy umówieni na godz. 13 - informował "Pomorską" wczoraj przed południem starosta Stanisław Skaja. - Umówił nas poseł Stanisław Lamczyk. Spotkamy się z ministrem albo z dyrektorem jego gabinetu.
W ministerstwie infrastruktury trzeba było jednak czekać aż do godz. 15.30. Wtedy do swojego gabinetu gości z Chojnic i Czerska zaprosił wiceminister infrastruktury Radosław Stępień. Goździki od protestujących kierowców nie trafiły więc na ręce Cezarego Grabarczyka. - Rozmawialiśmy ponad godzinę - mówi starosta Stanisław Skaja. - Minister znał temat dziurawej berlinki z mediów. Oglądał relację w telewizji, ale jak nam powiedział, byliśmy piątą delegacją samorządowców, która tego dnia przyjechała do Warszawy zabiegać o remont swoich dróg.
Wiceminister rozwiał nadzieje chojnicko-czerskiej delegacji. Powiedział, że gruntowną przebudowę trzeba odłożyć, bo pieniądze, które są do dyspozycji, trzeba w pierwszym rzędzie przekazać na dokończenie drogowych inwestycji unijnych.
- W ciągu trzech tygodni wiceminister skontaktuje się ze mną i powie, co z tą drogą można zrobić - mówi starosta Skaja. - Możliwy jest kapitalny remont wybranych odcinków berlinki, ale jedynie wtedy, gdy uda się pozyskać pieniądze z dodatkowych źródeł. Wiceminister zapewnił nas, że postara się znaleźć rozwiązanie.
To oznacza, że póki co nie ma gwarancji, że w tym roku położone zostaną nowe nakładki asfaltu.
Do tematu wrócimy.