Pracownicy Warsztatów Terapii Zajęciowej w Bielicach często na siłę wyciągają niepełnosprawnych z ich domów i zachęcają do udziału w rehabilitacji. Dla osób z rożnymi ułomnościami fizycznymi i psychicznymi WTZ są szansą na samodzielność.
Są wartościowi i samodzielni
- My uczymy naszych podopiecznych samodzielności, podejmowania decyzji, decydowania o sobie, ale też precyzji w wykonywaniu rożnych czynności - mówi Anna Mazurkiewicz, kierownik WTZ "Radosne Serca" w Bielicach.
Wydają pół miliona, a mogą więcej
Podczas kilkuletnich zajęć podopieczni Warsztatów uczą się m.in. takich rzeczy jak robienie zakupów. Ale instruktorzy rozwijają w nich też zdolności manualne.
- Pokazujemy, że niepełnosprawni są wartościowymi ludźmi. Dobrze, gdyby po tym jak przejdą ten etap mogli podjąć pracę. A oni chętnie pracują i świetnie wykonywaliby proste czynności, na przykład przy produkcji - mówi Anna Mazurkiewicz.
Pomysłem na to, by niepełnosprawni z Warsztatów nie wracali do zamkniętych domów jest utworzenie Zakładu Aktywizacji Zawodowej.
- Na utrzymanie WTZ wydajemy pół miliona rocznie. To niemała kwota. Filozofią istnienia Warsztatów jest wykształcić te osoby tak, by potrafiły znaleźć miejsce pracy. Często dla tych ludzi czas spędzony w Bielicach to jedyna radość w życiu. Szkoda, by wracali stąd do domów i tam się chowali - mówi Radosław Trepiński, który pracuje w powiatowej komisji oświaty. - Wiem, że utworzenie zakładu pracy chronionej jest trudne, ale ma sens. Skoro tyle już powiat finansuje, to można podjąć się i tego zadania mimo ryzyka.
Trzeba mieć pomysł na pracę
Starosta Tomasz Barczak przyznaje, że rozmawiał już z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu na temat dofinansowania utworzenia w powiecie Zakładu Aktywizacji Zawodowej.
- Urząd marszałkowski jest bardzo przychylny pomysłowi utworzenia Zakładu Aktywizacji. Przedstawię też sprawę zarządowi powiatu i zastanowimy się czy przystąpić do tego zadanie - mówi starosta. - Pomysłem na działalność Zakładu jest wyprodukować coś i dobrze sprzedać. Trzeba więc pozyskać kontrahentów.
- Najlepiej byłoby, aby taki Zakład wszedł w koprodukcję z jakąś firmą i niepełnosprawni wykonywaliby dla niej pracę. Byliśmy kiedyś w takim zakładzie gdzie na przykład składano i pakowane klamerki, a producent je odbierał - mówi Anna Mazurkiewicz.
Dodajmy, że utworzenie Zakładu Aktywizacji Zawodowej kosztuje około 2 mln złotych.