Za nowy ciągnik z turem mieszkaniec Wielkich Radowisk zapłacił ponad 150 tys. zł. Ponieważ zrezygnował z przyznanego mu limitu "na cukier" mógł z Agencji Rynku Rolnego otrzymać dofinansowanie do zakupionego sprzętu wynoszące co najmniej 40 procent wartości ciągnika. Aby otrzymać te pieniądze cztery razy jeździł do Bydgoszczy. Zawsze był odsyłany z kwitkiem.
Cztery wycieczki do Agencji
Fakturę za sprzęt zapłacił 30 marca. I, jak należy, pojechał złożyć ją w bydgoskim oddziale Agencji Rynku Rolnego.
- Nie udało się. Bo - według agencji - sprzedawca niewłaściwie wystawił fakturę - wspomina Piotr Szmytkowski i dodaje: - Powinny być na niej wyszczególnione wszystkie urządzenia, które kupiłem dodatkowo, a nie podana zbiorcza kwota ich wartości.
Pojechał więc do sprzedawcy, po nowy dokument. Przedsiębiorca wystawił fakturę tym razem wyodrębniając każde urządzenie. Jednak także tej faktury urzędnicy nie przyjęli. W kolejnej też doszukali się błędów. Udało się za czwartym "podejściem".
- Przecież to jakaś paranoja! Sprzedawcy powinni być przez Agencję dokładnie poinformowani o tym jak wystawiać dokumenty. Dzięki temu rolnicy mieliby znacznie łatwiejsze życie - denerwuje się mężczyzna.
Złożenie dokumentów nie oznacza jednak, że pieniądze rolnik otrzyma "od ręki". Termin wypłaty dla pana Piotra wyznaczono na wrzesień.
Takie jest prawo
Co na skargi rolnika odpowiada Agencja? - Zasady udzielenia dotacji szczegółowo regulują przepisy. My naprawdę nie wymagamy nic więcej - mówi Henryk Igliński, dyrektor bydgoskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego i dodaje: - Ale musimy uważać, bo zdarza się, że rolnicy kupują inny sprzęt niż ten który znalazł się w umowie.