Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powszechny Spis Rolny. Kujawsko-pomorskie to niezwykle ambitne województwo!

(HEJ)
sxc.hu
Armia rachmistrzów ruszyła na polską wieś, by zebrać informacje w ramach Powszechnego Spisu Rolnego. Na jakie trudności napotkali? Czego dzięki nim dowiemy się o polskim rolnictwie?

- Wieś po tym spisie nie jest już taka sama - mówi Władysław Łagodziński, socjolog i rzecznik prasowy prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. - To było ogromne przedsięwzięcie - logistyczne, informacyjne. Dzięki lokalnym mediom i prawie 2 milionom rachmistrzów dotarliśmy do wielu mieszkańców wsi. A spis wyzwolił ogromne ożywienie społeczne. Gorąco dyskutowano o tym badaniu.
Socjolog dodaje, że nie było ono łatwe: - Mieszkańcy wsi to trudne środowisko. Niektórzy nie chcieli udostępniać informacji.

Wiedzą, ale nie powiedzą

- A interesowali nas nie tyle sami rolnicy, co ich gospodarstwa. Tak więc, wszystkie indywidualne dane zostały zaszyfrowane i nasi respondenci pozostali anonimowi - uspokaja Władysław Łagodziński.
Mimo to, nie wszyscy chcieli odpowiadać na pytania o wielkość gospodarstwa, rodzaj produkcji, liczbę zwierząt, ciągników i maszyn rolniczych czy też metody produkcji oraz zużycie nawozów. - Tacy rolnicy podawali mało racjonalne argumenty - uważa Władysław Łagodziński. - W jednym z gospodarstw, pewien starszy pan, nie chciał się z nami kontaktować. Nie podawał żadnego zrozumiałego powodu. W końcu jego syn przekazał nam dane. A starszy pan napisał później do nas list z przeprosinami.

Gospodarze najczęściej obawiali się, że jeśli podadzą, ile mają hektarów gruntów albo jaką mają produkcję rolną, to nie dostaną dopłat lub innego wsparcia. Ale najczęściej po interwencji, wytłumaczeniu, "o co chodzi z tym spisem", rolnicy zgadzali się na udział w nim.

Argumenty dla rolnika

A jakimi argumentami statystycy przekonywali rolników? - Tłumaczyliśmy, że w prawie dwóch milionach gospodarstw, które badamy, ich zabraknie - mówi Łagodziński. - A więc - informacji o potrzebach, problemach, które dotykają te konkretne gospodarstwa.

- Pewien bogaty gospodarz długo nas zwodził - opowiada socjolog. - Migał się przez kilka tygodni - twierdził, że jest ciągle zajęty, rozpoczął w końcu spis za pomocą internetu. Ale nie dokończył go. Ostatecznie rachmistrz poprosił wojewodę o pomoc i razem pojechali do gospodarza. Wojewoda zapytał: "Cała wieś się spisała, dlaczego chcesz robić dziurę w informacji o naszym województwie?". I ten bogaty, nieufny rolnik dał się wreszcie przekonać.

Wielu jednak odpowiadanie na pytania nie przysporzyło żadnych trudności: - Był u nas rachmistrz, nie zadawał zbyt osobistych czy trudnych pytań - mówi Jan Sternicki z Radzynia Chełmińskiego (gm. Bartniczka).
Pełną wersję artykułu przeczytają Państwo w dzisiejszym wydaniu Gazety Pomorskiej".

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska