
(fot. Jadwiga Aleksandrowicz)
- Taka tragedia - mówi roztrzęsiona Jadwiga Kulpa. - Dobrze, że zwierzęta udało się wypędzić z budynku. Ogień zauważył jej mąż. - Właściwie, nie ogień, a dym. Myślałem, że to para uchodzi , bo dziś taki mróz. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że się pali - mówi Andrzej Kulpa właściciel poseji, w której wbuchł pożar.
Przeczytaj także:Powiat grudziądzki. Pożar domu w Pokrzywnie. Mieszkańcy zdołali uciec
Gospodarze powiadomili straż, rzucili się do ratowania inwentarza. W budynku było ok. 150 sztuk trzody chlewnej.
Andrzej Kulpa to znany hodowca i producent żywca wieprzowego. W chlewni były świnie, od macior po prosięta.
Na miejsce przybyło dziewięć jednostek straży pożarnej, trzy zawodowe z Aleksandrowa Kujawskiego, oraz sześć zastępów OSP z Janowic i Lubania w powiecie włocławskim oraz Konecka, Zbrachlina, Ostrowąsa i Żabieńca w powiecie aleksandrowskim. Na pomoc gospodarzom rzucili się również sąsiedzi. Przyjechali też hodowcy z okolicy. Współczują. Każdego może spotkać takie nieszczęście.
Wiadomości z Aleksandrowa Kujawskiego
- Część zabrał sąsiad, część przepędziliśmy do drugiego budynku gospodarskiego. Jak one kwiczały! - mówi Jadwiga Kulpa. - Dobrze, że nie ma wiatru, bo spaliłoby się wszystko, z domem włącznie.
Andrzej Kulpa nie jest pewien, czy w spalonym doszczętnie budynku nie pozostały jakieś pojedyncze zwierzęta.
Gospodarz na razie nie liczy strat. - Byliśmy ubezpieczeni, ale nie wiem, czy ubezpieczenie pokryje szkody - mówi Jadwiga Kulpa. - Będziemy mieć pracę do wieczora - powiedziała nam ok. godz. 14.00 pani Jadwiga. - Wywozimy zboże, bo budynek grozi zawaleniem. Myślę, że żadne zwierzę nie zginęło od ognia.