Pożar wybuchł w poniedziałek nad ranem w kamienicy znajdującej się na Rynku Nowomiejskim. Ogień pojawił się w usytuowanej na parterze budynku herbaciarni „Zachcianka”.
- Gdyby nie lokatorzy, którzy walili w drzwi i mnie obudzili, nie wiem, czy bym się nie zaczadziła - mówi Sylwia Dullin, właścicielka kamienicy, której mieszkanie znajduje się nad kawiarnią. - Pech chciał, że wieczorem nie mogłam zasnąć i wzięłam tabletkę. Gdy się obudziłam, mieszkanie było całe zadymione. Nic nie było widać, nie wiedziałam, gdzie jestem. Wybiegłam na balkon, potem sąsiedzi wyprowadzili mnie z mieszkania. Wyszłam tylko w piżamie i kapciach. Było zimno. Ktoś podał mi żakiet.
Ogień pojawił się w niedawno otwartej herbaciarni „Zachcianka”. Straż pożarna została powiadomiona o pożarze o godzinie 3.55. Zaledwie cztery minuty później na miejscu były trzy wozy bojowe oraz dziesięciu strażaków. Z kamienicy ewakuowanych zostało osiem osób.
- Wyszedłem na korytarz, wszędzie były kłęby dymu - mówi Jacek Chomicz, jeden z lokatorów. - Zdążyłem szybko obudzić i spakować dziecko, i zeszliśmy na dół. Strażacy bardzo sprawnie przeprowadzili ewakuację, schroniliśmy się w samochodzie straży miejskiej.
- Nas obudził pies - opowiada Łukasz Winiarski, który mieszka na drugim piętrze. - Zaczął strasznie szczekać i obudził moją mamę i mnie. Zrobił się hałas. Najgorszy był dym, nic nie było widać, trudno było oddychać. W pierwszym odruchu ratowaliśmy zwierzęta, bo mamy psa i kota. W takiej sytuacji w ogóle nie myśleliśmy o rzeczach materialnych. Najważniejsze było wyjść z budynku razem ze zwierzętami.
- Mieszkam na parterze. Gdy obudzili mnie strażacy i doszło do mnie, że się pali, poczułem lęk, że mogę stracić dorobek całego życia - dodaje Wojciech Osiecki. - W pierwszym odruchu wziąłem dwa telefony. Potem strażacy nie pozwolili wejść do kamienicy.
Osoby ewakuowane z budynku schroniły się w autobusie podstawionym przez MZK. Akcja strażaków trwała półtorej godziny.
Po jej zakończeniu lokatorzy mogli wrócić do swoich domów. Oprócz herbaciarni najbardziej ucierpiało mieszkanie właścicielki kamienicy. W przedpokoju na pierwszym piętrze widać nadpalone panele ścienne.
- Czekamy na protokół i wtedy będziemy wiedzieli, w jakim zakresie pomagać przy remoncie - mówi Krystyna Bischoff, dyrektor Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów, które administruje kamienicą przy Rynku Nowomiejskim.