Krystyna i Grzegorz Adamscy wraz z synem przez wiele lat żyli w Toruniu w bardzo małym mieszkanku. 15 lat temu zdecydowali, że zaczną budowę domu w miejscowości Wilcze Kąty w gminie Czernikowo, a lokal w mieście zostawią synowi. Chcieli tam osiąść na emeryturze.
Polecamy
Dom daleko od szosy
Wilcze Kąty to przysiółek malowniczo położony pośród łąk i lasów. Wcale niełatwo tam trafić, jak ktoś nie zna okolicy. Dla pana Grzegorza to miejsce wyjątkowe, bo tam się wychował i to właśnie na skrawku jego ojcowizny przez lata powstawał wymarzony dom państwa Adamskich. Po ponad dekadzie wyrzeczeń budynek wreszcie nadawał się do zamieszkania. Zbiegło się to z przejściem na emeryturę pana Grzegorza, jego żona do osiągnięcia wieku emerytalnego ma jeszcze półtora roku. Szczęście małżonków nie trwało jednak długo. Wieczorem 12 października dom nagle stanął w płomieniach.
- Było około 19. Żona zauważyła ogień. Natychmiast wybiegłem na zewnątrz i zacząłem to gasić, ona w tym czasie wzywała pomoc - opowiada pan Grzegorz. - Nie byłem w stanie jednak wiele zrobić. Płomienie buchały coraz silniej, a pożar się rozprzestrzeniał. Walczyłem tak długo, nim zrozumiałem, że nie dam ogniowi rady.
Wezwana straż pożarna przyjechała na miejsce po kilkudziesięciu minutach. Pan Grzegorz przypuszcza, że ratownicy mieli problem z trafieniem na jego posesję. Strażacy dogasili pogorzelisko i zadbali, by ogień nie rozprzestrzenił się dalej. Z domu państwa Adamskich zostały tylko zgliszcza. Nie było czego ratować. Wszystko, co było wewnątrz, strawił ogień.
- To był dom zbudowany w systemie kanadyjskim. Budowaliśmy go przez 15 lat, rezygnując z wszelkich przyjemności. Udało się nam go w pełni wyposażyć - było wszystko: kuchnia, łazienka, meble, telewizory - wylicza pan Grzegorz. - Teraz zostały nam tylko ruiny i straszliwy zapach spalenizny.
Zawiódł komin?
Strażacy, którzy przybyli na miejsce, orzekli, że najprawdopodobniej przyczyną tak gwałtowanego pożaru była nieszczelność bądź dziura w kominie.
- Dwie osoby, które zamieszkiwały w tym budynku, zdążyły się ewakuować jeszcze przed przyjazdem strażaków. Żadna z nich nie ucierpiała - mówił nam tuż po zdarzeniu kapitan Przemysław Baniecki z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - Jednak pożar zrobił duże zniszczenia. Budynek praktycznie całkowicie spłonął.
Zobacz koniecznie
- Domowe sposoby na gorączkę. Pomogą okłady, chłodne kąpiele i napary z ziół
- Masz je w swojej apteczce? Wycofane leki z aptek w całej Polsce. Natychmiast je usuń!
- Objawy przedawkowania cukru. To są groźne sygnały, że jesz za dużo cukru
- Jak na organizm działa wanilia? Już sam zapach tej przyprawy zmniejsza stres!
Przypomnijmy, że na miejscu łącznie pracowało 8 zastępów strażaków zawodowych i ochotników.
Co będzie dalej? Państwo Adamscy są zdruzgotani tym, co się wydarzyło, nie są nawet w stanie oszacować strat materialnych. Z drugiej jednak strony cieszą się, że pożar wybuchł wieczorem, a nie w nocy, kiedy spali. Wówczas scenariusz mógłby być o wiele bardziej tragiczny.
- Musimy odbudować ten dom. Nie chcemy, by syn musiał mieszkać z nami w tym maleńkim toruńskim mieszkanku - mówią małżonkowie. - Wiemy, że czasy są bardzo trudne, ale może znajdą się dobrzy ludzie, którzy zechcą nam pomóc. Bardzo o to prosimy. I już teraz z serca dziękujemy za każdą złotówkę i życzymy wszystkim dużo zdrowa, szczęścia i wiele łask Bożych.
Rodzina założyła charytatywną zbiórkę na portalu "Szczytny cel". Została ona pozytywnie zweryfikowana przez administratora strony. Jak dotąd Adamskich wsparło kilkanaście osób kwotą prawie 1,2 tys. zł. Na odbudowę domu potrzeba jednak 70 tys. zł. Podajemy link do zbiórki: https://szczytny-cel.pl/z/wilcze-katy.
Tak oszukują na L4 w Kujawsko-Pomorskiem. ZUS kontroluje zwo...
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: