Chodzi o duże pieniądze, bo aż 70 mln złotych. Aż tyle zaległej akcyzy musi zapłacić chełmżyński producent alkoholu etylowego z przeznaczeniem na wyroby chemiczne.
- To jest dla nas jak śmierć na miejscu - z trudem łapie oddech Roman Mierzwa,prezes Bioetanolu AEG.
Toruńscy celnicy nagle uznali, że firma nie może korzystać ze zwolnienia z podatku, gdyż z jej wyrobu da się - ich zdaniem! - wyprodukować alkohol. Taki do spożycia. Da się, ponieważ etanol z Chełmży jest zbyt mało skażony. Akcyzę więc zapłacić należy i koniec.
Ciekawa sprawa, bo jeszcze w 2012 roku urzędnicy uważali, że alkohol do picia z tego nie wyjdzie. Wtedy wydali decyzję o zwolnieniu z podatku. To jest niemożliwe - potwierdziły również opinie Państwowego Zakładu Higieny i nawet biegłego urzędu celnego.
Choć w Polsce znane są przypadki, gdy biurokraci doprowadzali firmy do ruiny, naszej "rzeczywistej rzeczywistości" zupełnie nie rozumie szwedzki właściciel Bioetanolu. W 2006 roku wykupił firmę z upadłości. Wyłożył 25 mln zł w gotówce. W liczącej prawie 2 tys. bezrobotnych Chełmży (na 15 tys. mieszkańców) witano go niemal z honorami. Zatrudnił 80 osób. Rozpoczął produkcję. Nie dość, że dotąd nic jeszcze nie zarobił, a tylko ciągle dokładał do interesu, teraz kłody pod nogi rzucili mu celnicy. Zakazali produkcji, żądają pieniędzy. Szwed zamierza skarżyć państwo polskie. Oczywiście, jeżeli wygra, za błędy urzędników zapłacimy wszyscy - podatnicy.
Problemy zaczęły się w 2013 roku, gdy firma dostała nakaz dostosowania się do nowych unijnych zasad, na podstawie których jej wyroby mogą być zwolnione z akcyzy.
- Zrobiliśmy to, czyli zaczęliśmy dodawać do produktów więcej substancji chemicznych, by były jeszcze bardziej skażone - wspomina prezes Mierzwa. - Nie można naszych rozpuszczalników, płynów zapobiegających zamarzaniu czy środków do dezynfekcji dla szpitali, przerobić na alkohol do picia. Produkujemy legalnie, nie pojmuję więc, za co zostaliśmy ukarani?!
"To tak jakby wszystkich producentów noży winić za to, że jednym z nich szaleniec zabił człowieka" - oto fragment obszernego listu anonimowych (szeregowych) pracowników służb celnych, który trafił do burmistrza Chełmży. Są przeciwni decyzjom zwierzchników i uważają, że produkcja Bioetanolu jest zgodna z przepisami.
- Gdzie ja już nie pisałem w tej sprawie! Do parlamentarzystów, premiera, prezydenta, chyba jeszcze tylko nie do papieża - rozkłada ręce Jerzy Czerwiński, burmistrz Chełmży. - Bioetanol to drugi co do wielkości, zaraz po cukrowni, zakład w naszym mieście. Problem dotyczy 80 pracowników, ich rodzin i 200 kooperantów firmy. Dramat!