Zwolnienia grupowe w tej bydgoskiej fabryce budzą duże emocje, m.in. pracowników, którzy drżą o swoje posady.
Czytaj też: Bydgoskie Fabryki Mebli. Związkowcy uzgodnili wspólne stanowisko w sprawie zwolnień pracowników
Pracownicy Bydgoskich Mebli:
"Śmieszy mnie wypowiedź prezesa. Mówi, że sytuacja ekonomiczna zakładu jest zła. Dlaczego więc bez sensu wydał pieniądze najpierw na przeprowadzkę z hali przy ul. Nowotoruńskiej na Glinki, by po kilku miesiącach przenieść zakład z Glinek na Nowotoruńską? Firma kupuje nowe samochody. Niektórym tnie pensje, inni cały czas zarabiają dużo" - czytamy w jednym z anonimowych maili.
Prezes Bydgoskich Mebli: - Zdaję sobie sprawę, że grupowe zwolnienia budzą emocje - komentuje Andrzej Iwanow, prezes Bydgoskich Fabryki Mebli. - Wynagrodzenia nie były zmieniane przez ostatni rok. Liczba samochodów służbowych, czyli 6 sztuk, jest taka sama, jak 2 lata temu, tylko jeden z nich zastąpił nowy. Przeniesienie maszyn czy instalowanie nowych, nie jest bez sensu. Po wielu latach nieinwestowania, 2011 rok był pierwszym, w którym wzrosły wydatki na unowocześnienie firmy.
